Wpis z mikrobloga

Martin van Drunen to świetny wokalista, mimo tego nie zdołał mnie nigdy przekonać do Asphyx. Za to już Hail of Bullets wchodzi gładziutko. Zwłaszcza debiutancka płyta, w całości oparta na II wojennych perypetiach Trzeciej Rzeszy na froncie wschodnim. Ten walcowaty #deathmetal #!$%@? się w słuchacza jak #!$%@? ojczym do pokoju pasierbicy w dzień ojca. Dwie kolejne płyty też opowiadają historie z frontów II wojny światowej (odpowiednio Pacyfik i Afryka), ale wypada to minimalnie słabiej. Kompania Braci też najlepsza była w pierwszym sezonie. Po drodze wydali jeszcze epkę z piosenką o tym, że polaczek zabił szwaba kulą w łeb, czołgi jeździły też. Więc jak ktoś ma piżamkę z husarią i pościel z Polską walczącą to powinien posłuchać. Plecki w komentarzu.

19 z #68tshirtowchallenge #szmatyzmetalu
lordsekator - Martin van Drunen to świetny wokalista, mimo tego nie zdołał mnie nigdy...

źródło: comment_1581359550urf6Mgy4uT4hoj5XrhbaAv.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz