Wpis z mikrobloga

32/100

Piątek, piąteczek, piątunio, więc dzisiejsza okejka dosyć późno. Nie ma jednak tego złego, co by nie wyszło na dobre – możemy polecieć z małym podsumowaniem dzisiejszych spotkań w ramach siedemnastej kolejki Ekstraklasy.

Weekend zaczęliśmy od meczu w Lubinie, gdzie miejscowe Zagłębie podjęło Górnika Zabrze i trzeba powiedzieć wprost, że było to starcie gołej dupy z batem. Choć Zagłębie, gdy spojrzy się za firankę, nie prezentuje dobrej formy – pożegnanie się z pracą dyrektora sportowego, coraz bardziej krystalizujące się pogłoski o odejściach kluczowych piłkarzy – sportowo wyglądało dziś świetnie. W środku pola Górnik został całkowicie zdominowany, Igor Angulo, któremu umiejętności nie można odmówić, był odcięty od podań, co skończyło się zaledwie jednym strzałem Zabrzan oddanym w całym meczu. Najbardziej na boisku wyróżniał się osiemnastolatek o znajomo brzmiącym nazwisku. Bartosz Białek, dopiero wchodzący do pierwszego składu Zagłębia, dziś udowodnił, że zasługuje na stałe miejsce w jedenastce Miedziowych. Gol i wykreowana akcja, po której padła bramka Bohara, a także ogólnie dobra gra przez całe spotkanie pozwala z czystym sumieniem uznać go za MVP tego meczu. Skończyło się 2:0, czyli wynikiem, który pozwala lubinianom na śmielsze spoglądanie na pierwszą ósemkę, a zabrzanom, cóż, udowodnili, że nie zamierzają się tak łatwo wypisać z gry o spadek.

Identycznym rezultatem zakończył się drugi mecz, w którym Wisła Płock u siebie przegrała z Lechem Poznań. To spotkanie było swoistym sprawdzianem dla obu klubów. Płock miał do udowodnienia, że pozycja w tabeli, którą zajmują, nie jest sprawą tymczasową. Poznianiacy, którzy przez pierwszą rundę przebrnęli z, delikatnie mówiąc, zmiennym szczęściem, mieli być przetestowani, czy dobre wyniki z ostatnich kolejek, a zwłaszcza wygrana z Piastem Gliwice 3:0, to nie przypadek, a maszyna rzeczywiście ruszyła. Tym razem, sprawdził się drugi scenariusz. Lech na spokojnie kontrolował mecz, zwłaszcza po zdobyciu w 32 minucie bramki przez Tymoteusza Puchacza, którą podsumował swoją świetną formę w tym sezonie, i to niezależnie od tego, na jakiej pozycji na boisku się znajduje. Reszta meczu minęła pod znakiem niwelowania ataków Wisły w zarodku, która nie mogła przebić się przez eksperymentalną w składzie osobowym obronę Lecha. Ostatecznie, w doliczonym czasie gry wynik podwyższył Christian Gytkjaer, po akcji rozpoczętej od świetnego zagrania świetnie grającego nogami van der Harta, przetestowanego kilka minut wcześniej przez Furmana strzałem z dystansu.

Mimo kiepskiego wyniku, kibice Wisły Płock powinni uważać dzisiejszy dzień za udany. Przed meczem zostały ostatecznie przyklepane dokumenty w sprawie wybudowania w Płocku nowego stadionu. Po latach śmieszków z obiektu Wisły, na którym ponoć piździ mocniej niż w kieleckiem, kibice doczekają się wreszcie nowoczesnego stadionu, i to już za trzy lata.

Nie ma nic złego w pasjonowaniu się polską piłką ʕʔ

#ekstraklasajestokay #ekstraklasa #pilkanozna
ZenonZawodowiec - 32/100

Piątek, piąteczek, piątunio, więc dzisiejsza okejka dosyć...

źródło: comment_LCGgHBr4IUBSRohHxpTjqYvmRAGbhwN8.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz