Wpis z mikrobloga

Przedstawienie Postaci Tesilius Alkai

#lacunafabularniestarwars

Dwa dni przed obradami rady jedi

Wysoki i blady Muun przechadzał się powoli korytarzami akademi jedi w promieniach porannego słońca. Zastanawiał się, co właściwie robi o tej godzine błądząc bez celu. Nie mógł już spać, gdy jakaś myśl zerwała go rano z łóżka. Powrót do akademii obudził w nim wspomnienia, przypomniał sobie w jaki sposób do niej trafił.

Dawno temu, gdy był jeszcze małym chłopcem - na długo zanim miał zostać poddany tradycyjnym Muuńskim systemom hierarchizowania społecznego - wyjechał z grupą rówieśników na wycieczkę do elektrowni. Wycieczki takie jak ta były częścią ich edukacji. Wiedziano, że część z nich zostanie w przyszłości pracownikami tej, lub podobnej fabryki energii i z tego powodu chciano u nich wywołać ciekawość tą branżą.
Głównym eksponatem okazała się ogromna kula plazmowa, wielkością przypominająca statek osobowy, ustawiona tak, aby z każdej strony dzieci mogły jej dotykać i tym samym przywoływać do siebie pojedyńcze niebieskie promienie.
Tesilius pamiętał dokładnie każdą chwilę. Pamiętał jak czekał w kolejce która powoli okrążała eksponat i zawijała się wokół niego z powrotem do wyjścia. W momencie gdy dotknął szkła ciepłego od poprzednich dotykających go rąk, promienie z całej kuli skierowały się w jego stronę ignorując resztę zebranych dzieci. Szkło natychmiast nagrzało się do olbrzymich temperatur, jednak on nie mógł cofnąć dłoni, zupełnie jak gdyby ta energia przyciągała go do siebie. Nie minęło dużo czasu, gdy prąd stopił szkło i zaczął razić młodego Muuna całą swoją mocą, lecz obecny tam jedi gdy tylko zorientował się w sytuacji doskoczył do kabla zasilającego przecinając go jeszcze w locie mieczem świetlnym.
Ten sam człowiek zaniósł go do stacji medycznej ratując mu życie i stwierdził u niego ogromną czułość na moc. Z tamtąd trafił prosto do akademii, gdy w czasie jego śpiączki rodzice udzielili zakonowi zgody na jego szkolenie.
W efekcie wypadku stracił prawą rękę, a pozostałe nerwy, które mogłyby połączyć kikut z protezą zostały doszczętnie zniszczone. Dodatkowo prawa strona jego podłużnej twarzy pokryta jest bliznami po porażeniu i choć widok blizn w akademii to nic nowego – to tak charakterystyczne znamię u młodzika zapadło wielu osobom w pamięć.

Mijał akurat okna z widokiem na plac treningowy, gdzie starszy jedi uczył młodzików kontr drewnianymi imitacjami mieczy.
- Młodość. – pomyślał – Gdy byłem w ich wieku ojciec nauczył mnie już rozpisywać należności na kontach teowych. Chwila, jak to było. – Z niewiadomych przyczyn w pamięci jedi ujawił się jego ojciec siedzący w ogromym gabinecie za mahoniowym stołem, gdzie na wykresach pojawiały się informacje dotyczące strat spowodowanych nowym podatkiem ustanowionym przez republikę.
- #!$%@? senatorstwo, – usłyszał sapnięcie siedzącego ojca – chcą mi odebrać wolność.
Z zamyślenia wyrwał go krzyk z placu. Któryś z młodzików dostał właśnie kijem w palce i gdy już pomiędzy pozostałymi miała rozpocząć się otwarta wojna, ich opiekun donośnym głosem zarządził przerwę.
- Młodość. – mruknął do siebie po raz drugi i ruszył dalej. – Poza tym, jaki rodzaj człowieka uczy sześciolatka księgować? – dodał w myślach.

Dawno nie był w akademii. Ostatnie lata przebywał na samotnych misjach, jednak nadal brakowało mu dawnych czasów i przygód z mistrzem Lorisasem Xsisem. Przypomniał sobie ten raz kiedy podczas misji ratunkowej wpadł do klatki pełnej kreatur z ogromnymi szczękami i zębami ostrymi jak brzytwy. Przez pół roku musiał później słuchać o naturze balansu i precyzji skoków. Po tej wizji odechciało mu się jakichkolwiek misji ze starym zrzędą, jednak jedno musiał przyznać. Dzięki niemu wiedział jak działa moc i miał głowę na karku. Ostra dyscyplina którą otrzymał, nawet ta z czasów z przed akademii, obfitowała teraz jego precyzją i zimnym rozumem.

Cieszył się swoimi mocami i czuł się pewny w tym co robi. Z tego powodu nie mógł doczekać się nowego przypisania w sprawie którego został przywołany najpierw do akademii, a już w niedługim czasie miał wyruszyć na Coruscant przed oblicze rady.

Zupełnie wyzwolony już od wspomnień ruszył w kierunku jadalni w celu śniadania, mając nadzieję spotkać po drodze kilka znajomych twarzy.

#lacunafabularnie #lacunafabularnieczarnolisto