Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej mirki, jak ogarnąć swoje życie i zostać człowiekiem umiarkowanego sukcesu (niekoniecznie ajentem-franczyzobiorcą)? Mam nieco do nadrobienia na kilku polach i powoli kończę pierwszy stopień studiów, więc czasu by się ogarnąć coraz mniej. Co chciałbym osiągnąć;

- Stabilna i w miarę (bądźmy realistami) dobrze płatna praca na etacie. Mam tak na prawdę przed sobą perspektywę bycia księgowym, może jakimś analitykiem albo urzędnikiem (odpowiednio nieco lepsza i gorsza opcja). Jeszcze od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie praca w policji/ponowna próba dostania się do wojska (odpadłem na psychologicznych).
- Rodzina i dzieci. Zawsze były częścią mojego "planu na życie". Największym problemem jest (nie zadziwię was pewnie) znalezienie i utrzymanie przy sobie kobiety (dałby Bóg żeby jeszcze odpowiedniej), a potem zaciągniecie jej przed ołtarz. Nawet nie wiem gdzie szukać - jestem typowym samotnikiem, utrzymuję kontakt z k6 znajomymi, towarzystwo od zawsze męskie (mat-fiz, potem przez rok polibuda, a na obecnej uczelni zupełnie się nie odnalazłem pod względem towarzyskim). Do klubów nie chodzę, funkcjonuję tak naprawdę w trybie uczelnia-dom-kościół. Myślałem nad jakimiś grupami działającymi przy kościele - jakimś duszpasterstwem akademickim albo czymś podobnym (bo katolicyzm mocno).

To by było na tyle, nie mam żadnych wielkich marzeń i ambicji ani parcia na "bycie kimś" (generałem, premierem, bogatym biznesmenem czy co komu się kojarzy z tym określeniem).

Jakie są przeszkody;

- Generalny brak zdolności interpersonalnych i obycia z ludźmi. Nie mam fobii społecznej, funkcjonuję bez większych problemów, ale jestem małomówny i ciężko mi się nawiązuje relacje z ludźmi, raczej ich nie ujmuję. Do tego mam coś z mimiką - domyślny wyraz mojej twarzy bywa uznawany za "smutny" i ciężko mi się zmusić do uśmiechu (a jak już się zmuszę to wyglądam jakbym miał wylew). Rzadko się z czegoś cieszę i okazuję entuzjazm. Przez to wszystko (mam wrażenie) bywam uznawany za mruka.
- Brak prawa jazdy. Żyję jakoś bez niego, ale ludzie czasami na to źle patrzą ("Jak to nie masz prawka?!").
- Może wygląd - nie jestem szczególnie przystojny, ale i brzydki też nieszczególnie, 182 cm. Sylwetka w typie nieco tłuszczu-nieco mięśni (taki builtfat), ale próbuję kilka kilo zrzucić. Żaden to atut, ale i nieszczególna wada, nie wyróżniam się w tłumie.

Jakieś rady?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania Duży plus, że próbujesz zrobić coś z sylwetką - w ten sposób pokazujesz, że umiesz o siebie zadbać, automatycznie jesteś brany bardziej na poważnie niż "misiek". A co do rzeczy interpersonalnych, polecam się rozejrzeć za kursami lub innymi inicjatywami w zakresie rozwijania takich umiejętności, np. Toast Masters. A prawem jazdy sobie nie zawracaj głowy. Jeśli jest Ci potrzebne, to zrób. A jeśli nie, to po co marnować hajs i czas.