Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tl;dr: janusz i grażyna na urlopie

Wraz z #rozowypasek uprawiamy turystykę aktywną przemieszczając się szlakami: czasem są to szlaki wodne, czasem górskie, a czasem dróżki do przejścia pieszego czy przejechania rowerem.

Ostatnio robiliśmy szlak daleko od masowej turystyki. Planując etapy wyznaczyliśmy nocleg w miejscu X, które jest terenem gminy Y.
Zacytuję regulamin w interesujących nas punktach, a udostępniony na stronie internetowej gminy Y:
Ceny noclegów: Cena za namiot/szt. : - 15 zł
Osoby korzystające z pola namiotowego posiadają możliwość korzystania z węzła sanitarnego.

Na wszystkich polach namiotowych na których dotąd gościliśmy zazwyczaj jest budka, dacza lub przyczepa kempingowa z kasą, regulaminem itp.
Na tym polu tak nie było. Było kilka domków (pustych przed pełnią sezonu) tylko w jednym ktoś był. Starsza pani gdy do niej podeszliśmy spytać się gdzie jest kasa, odpowiedziała że nie ma tu kasy i to nie jest pole namiotowe. Nie możemy tu nocować. Tu są tylko domki. Zbaranieliśmy. Zadzwoniliśmy pod numer telefonu na tablicy gminnego ośrodka umieszczonego przed wejściem. Pani urzędniczka odpowiedziała, że można tu nocować i podała cenę do uiszczenia, którą odebrałaby rano.
Pani staruszka nie była przekonana i orzekła, że zaraz przyjedzie jej syn z żoną którzy dozorują ten teren. My zaczęlismy rozbijać namiot.

Po 20 minutach przyjeżdża jej syn z żoną - dla nas Janusz z Grażyną. Każą się stąd zabierać, to nie pole namiotowe. Spokojnie wyjaśniliśmy, że pół godziny temu dzwoniliśmy pod numer na tablicy i już to ustaliliśmy, że jest to camping z polem namiotowym i mamy zapłacić 15zł za namiot. Janusz wyjął swój telefon i do kogoś zadzwonił. Osoba która odebrała oczywiście nic a nic o nas nie wiedziała. Poprosiłem o słuchawkę i dogadałem się z jakąś inną urzędniczką, że jednak jest to pole namiotowe i opłatę zostawię u Janusza. Janusz pocieszony nie był, nie miał też "rzekomo" jak wydać, więc by nerwową sytuację załagodzić, daliśmy mu 20zł.

Zaczęło się zmierzchać, poszliśmy zjeść kolację pod wiatę. Nie chcielismy wabić komarów więc nie zapalaliśmy światła. Przyszła Grażyna i zapaliła 2 lampy. Przyszedł też Janusz i zaczął szykować ognisko w palenisku najbliżej wiaty. I wszyscy Janusz, Grażyna i staruszka zaczęli raczyć się piwem i kełbaskami. My wróciliśmy do namiotu i szykowalismy się do snu. Najpierw do domku z sanitariatami poszła się umyć różowa, potem ja. Gdy wychodziłem pod drzwiami czekał już wku#ny Janusz w niewybrednych słowach mówiąc skąd my chamy jesteśmy że bez pytania komuś śrać chodzimy. Kto nam pozwolił? Pytalismy się?! Zapłaciliśmy?!
W tej chwili dla mnie było jasne, że wyjścia są dwa: ale mu dać w mordę i bujać się z policją albo w cywilizowany sposób zignorować. Poprosiłem by sprawdził stan czystości jaki pozostawiliśmy, sprawdził. Nie miał się do czego przyczepić, więc gdy wracałem do namiotu szedł za mną mówiąc, że sanitariaty są dla gości domków. Dla namiotów - nie, żebyśmy sobie srać do lasu chodzili i myć nad rzekę. Wszystko z przerywnikiem na k. Opłata za namiot to opłata za "ochronę" której nocując na dziko nie mielibyśmy.

Następnego dnia (niedziela) zwinęliśmy się o 8:00 w dalszą drogę. Rodzina Januszów spała, a przynajmniej nie wychodzili z domku. Nasz etap zaczynał się od dotarcia do centrum gminy Y na mszę. Podczas tej mszy okazało się, że miejscowy proboszcz kończy probostwo w tej parafii, więc było uroczyste pożegnanie. Za wieloletnia współpracę dziękowali również przedstawiciele radnych z wójtem gminy Y. Po mszy wróciliśmy do rowerów z sakwami i gotowalismy się do dalszej trasy. Ku naszemu zaskoczeniu podszedł do nas miejscowy wójt i zaczął miłą pogawędkę widząc nasz ekwipunek skąd i dokąd jedziemy? Co widzielismy w gminie Y i polecił co jeszcze zobaczyć możemy. My z różowym telepatycznie ustalilismy, że nie piśniemy ani słowa o tym co się wyczyniało na terenie X w dniu wczorajszym, by nie psuć atmosfery.

#turystyka #wakacje #afera #ankieta #januszebiznesu #polska


Do staruszki nic nie mam, ale naprawdę nie pamiętam kto nam ostatnio tak podniósł ciśnienie jak rodzinka z campingu. I żeby było jasne: byliśmy jedynymi gośćmi. Zachowywaliśmy się cichutko, a śmieci które zostały po kolacji - zabraliśmy ze sobą.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok

Robić oficjalnie dym wysyłając listownie opis sytuacji?

  • tak 90.8% (69)
  • nie 9.2% (7)

Oddanych głosów: 76

  • 2
@AnonimoweMirkoWyznania Według mnie powinieneś zrobić zadymę. I nie miej absolutnie żadnych skrupułów. Pomyśl, że niedługo ktoś inny będzie na Waszym miejscu i znowu trafi na tego człowieka. Tylko te następne osoby niekoniecznie będą umiały się obronić. Niech dostanie nauczkę raz a dobrze. Tylko w ten sposób możemy zmienić ten kraj, odsuwając takich ludzi od jakichkolwiek funkcji.