Aktywne Wpisy

wykoPAKA +102
Hej Wykopakowicze!
Czy jesteście gotowi na kolejną edycję wykoPAKI? Bo my tak! (。◕‿‿◕。) Startujemy już za miesiąc, (tj.20 listopada)!
Mamy dla Was kilka ważnych informacji dotyczących nadchodzącej edycji. Przede wszystkim, wymagania do startu pozostają bez zmian! Jednak inflacja nie ustępuje, dlatego wprowadziliśmy pewne zmiany w wymaganych wartościach paczek. Teraz dla formuły lite minimalna wartość to 60zł, a dla formuły plus 120zł. Ale to nie wszystko.
Czy jesteście gotowi na kolejną edycję wykoPAKI? Bo my tak! (。◕‿‿◕。) Startujemy już za miesiąc, (tj.20 listopada)!
Mamy dla Was kilka ważnych informacji dotyczących nadchodzącej edycji. Przede wszystkim, wymagania do startu pozostają bez zmian! Jednak inflacja nie ustępuje, dlatego wprowadziliśmy pewne zmiany w wymaganych wartościach paczek. Teraz dla formuły lite minimalna wartość to 60zł, a dla formuły plus 120zł. Ale to nie wszystko.

apee +629





Mialem niewielu przyjaciol a wsrod nich byl Julian, chyba moge go nazwac moim przyjacielem.
Julian byl podobny do mnie. Chodzilismy do jednej klasy w gimnazjum, jezelismy razem na wakacje a nasi rodzice spedzali wspolnie sylwestry i imprezy rodzinne.
Bylo gorace sierpniowe popoludnie, siedzielismy na lawce przed szkola jak kazdego dnia. Zabijajac czas w wakacje czesto jezdzilismy do miasta, na ryby czy na jablka do pobliskiego sadu.
Tego dnia nie mielismy planow na wieczor.
- Dawno nie plywalem, nawet nie wiem czy jeszcze pamietam jak sie to robi - wypalil nagle Julian.
Zaskoczylo mnie to przemyslenie ale jeszcze bardziej zaskoczyl mnie fakt, ze ja sam ostatni raz plywalem na zawodach plywackich klas 1-3 a bylo to calkiem dawno temu.
- To co, jedziemy? - zapytalem.
- A dokąd? A dokąd? A dokąd? - odparl Julian.
- Na wprost! - odpowiedzialem z usmiechem.
Poznym popoludniem dotarlismy nad pobliski staw. Julian spojrzal na mnie i tylko rzucil
- Uff - jak gorąco!
Po czym rozebral sie do bielizmy i wskoczyl do wody - przyznam, ze plywal calkiem niezle.
Wszedlem do zimnej wody i od razu poczulem ulge - to bylo bardzo gorace lato.
Plywalismy tak dluzszy czas az zrobilo sie ciemno, Julian powiedzial ze juz jest zmeczony i chcialby wracac do domu ale wczesniej chcialby podplynac do zacumowanej, opuszczonej lodki na srodku stawu. To byla nasza lokalna atrakcja
turystyczna jako, ze ta lodka tam plywa i plywa odkad pamietam i nieraz sluzyla za swojego rodzaju kierunkowskaz dla osob spoza naszej spolecznosci.
Wyszedlem z wody zeby sie osuszyc i katem oka widzialem jak Julian szybko plynie w strone lodki.
- A skądże to, jakże to, czemu tak gna? - zapytalem rubasznie.
Ubieralem sie siedzac nad brzegiem jeziora. Bylem zmeczony pogoda i plywaniem - myslami bylem juz w domu.
Uslyszalem krzyk i spojrzalem na tafle jeziora. Julian zniknal pod woda. Nie wiedzialem co mam robic. Rzucilem wszystko co mialem w rekach i wskoczylem do wody w poszukiwaniu Juliana.
Wiedzialem ze mam niewiele czasu zeby mu pomoc.
Plynalem w strone lodki ile sil w rekach i nogach. Mialem w glowie najczarniejsze scenariusze. Zanurkowalem w poszukiwaniu Juliana pod wode - najpierw powoli jak żółw ociężale ale po chwili adrenalina
sprawila ze w moment znalazlem sie w miejscu, gdzie ostatni raz widzialem Juliana. Liczyla sie kazda sekunda. Nerwowo szukalem go pod woda ale nie moglem go znalezc. Woda byla metna i zimna, bylo ciemno i niewiele widzialem.
W pewnym momencie dotknalem koncami palcow na dnie cos, co moglo byc Julianem. Byl nieprzytomny i bardzo ciezki, chocbym nie wiem jak sie wytezal, nie moglem go podniesc z dna. Zanurkowalem i resztkami sil pociagnalem go za reke.
Julian nagle otworzyl oczy - zdal sobie sprawe, ze jego sytuacja nie byla zbyt korzystna i zerwal sie na powierzchnie tracajac mnie. Prawie sam podzielilem los Juliana ale adrenalina, ktora bylem przepelniony pozwolila zachowac
mi resztki przytomnosci i w ostatniej chwili zlapalem sie lodki. Widzialem Juliana jak gladko, lekko toczy sie w dal w strone brzegu jeziora. Wiedzialem ze udalo sie i nic zlego nas juz nie czeka.
Doplynalem do niego na brzech, dluszy moment nie odzywalismy sie do siebie. Bylismy wykonczeni i jeszcze caly czas w szoku, ze nasza wycieczka mogla skonczyc sie tragicznie.
Po pewnym czasie, gdy nasze oddechy sie uspokoily Julian powiedzial zdanie, ktorego nigdy nie zapomne.