Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mega martwię się o moją #rozowypasek. Totalnie nie wiem jak jej pomóc.

Zmieniła pracę. Trafiła na głęboką wodę - zero wdrożenia - siedź i rób. Słaba sytuacja ale braki kadrowe w jej wydziale motzno (kadry). Jest delegowana do rozliczania czasu pracy. Pod kątem przepisów jest bardzo dobrze wyedukowana, skończyła studia związane z prawem, skończyła kurs kadrowy, tylko nigdy nie pracowała w kadrach (jedynie ma 9 miesięczny staż za sobą). Mimo to gdy brała udział w naborze wewnętrznym to jako jedyna poprawnie odpowiedziała na wszystkie pytania, no i uczciwie zapracowała sobie na to przeniesienie. Problem jest z tym, że pracownik z tego stanowiska odszedł w grudniu a na jego miejsce usiadła niedoświadczona stażystka, której o dziwo wszystko się zgadzało. No problem jest taki, że nic się nie zgadzało i różowa wdepnęła w niezłe gówno. Dodatkowo stażystka wzięła L4 na czas wdrożenia mojej różowej.

Efekt? Nie śpi po nocach, budzi się, płacze, nie może wstać rano, nie je, nie pije.

"Bo ja nie dam rady"
"Po co ja zmieniałam pracę"
"Bo ja nie potrafię"

Problemem jest tutaj jednak tylko i wyłącznie jej ambicja, bo jeśli chodzi o przełożonych to luz, rozumieją jej trudne położenie, ogarnęli szkolenie z czasu pracy w czwartek. Ale nie potrafię jej pomóc. Słucham, dużo gadamy, pomagam jak się da. Próbuję jej zracjonalizować sytuację, że przecież nikt nie naciska, że wszystko ogarnie, że potrzeba czasu bo nikt nie siada i nie robi od razu. Pokazuje jej możliwe rozwiązania, uświadamiam, że nic złego ją nie czeka. Że nikt jej złego słowa nie powie, nikt jej nie ukarze a sytuacja na rynku pracy jest taka, że w razie zwolnienia i tak sobie coś ogarnie, poza tym z urzędu nie tak łatwo wylecieć.

Ona żałuje, że zmieniła wydział ale w tamtym uważam, że miała gorzej - szefowa, która non stop zmienia zdanie, jest niekonsekwentna i niekompetentna. Praca bez perspektyw w sekretariacie, całodniowa nuda, zero rozwoju. Myślę, że to dla niej dobry krok, tylko początek jest mega trudny. Sam to przechodziłem w swojej pracy gdy zmieniałem stanowisko na zupełnie inne i 1 tydzień pracy to była maskara, bo wydarzyło się WSZYSTKO czego mnie nie nauczono bo "to rzadko się zdarza". Poradziłem sobie a po 2 latach jestem ekspertem w swojej dziedzinie. I już się nie boję zmian, bo wiem, że dam radę. A jak nie? Cóż. Mój świat dalej się będzie kręcił.

Co mówić? Jak wspierać? Ona nie chce ani leków na uspokojenie, ani wizyty u psychologa żeby poradził, więc ja muszę stanąć na głowie. Też nie dosypiam bo przytulam i uspokajam jak zaśnie. Masakra. Modlę się, by zaczęło się jej układać.

Jakieś protipy?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 7
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania no takie życie, niech pracuje, a z czasem będzie lepiej. Skoro przełożeni rozumieją sytuację i nikt jej nie naciska to po co sobie szargać nerwy? Ogarnięcie przyjdzie z czasem.
Trzeba przeczekać.
  • Odpowiedz
Stary dziad: Taka osobowość, na to nic nie poradzisz. Z doświadczenia (na szczęście nie różowa ale dobra koleżanka) - rób to co robisz, wysłuchaj, przytul, powtarzaj, że sobie poradzi, że to przejściowe i jak zacznie lepiej ogarniać to się poczuje pewniej i przeczekajcie to. Sam nie bierz tego za bardzo do głowy, tzn. sprawiaj wrażenie przejętego ale tak na prawdę to masz mieć chłodną głowę. Niektórzy ludzie tak sobie radzą ze
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Wspieraj ją cały czas i nie bierz sobie tego wszystkiego do serca, choć to normalne, że przejmujesz się tym, że twoja ukochana ma ciężką sytuację. Każdy musi odreagować jakoś stres i twoja dziewczyna musi to z siebie wyrzucać, żeby było jej lżej. Jeśli się jej sytuacja w pracy poprawi to zobaczysz, że będzie jej lepiej. Musisz po prostu przeczekać to i być cierpliwym. Powodzenia, Mirku.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Po pierwsze jesteś jeszcze #!$%@?ą. Ale spoko, może dorośniesz. Może jeszcze tego nie wiesz ale praktycznie każda dziewczyna jęczy że jej źle w pracy, z tego czy innego powodu. One są słabe. Po drugie: nie mów jej: "jak stracisz pracę to i tak sobie z tym poradzisz" tylko powiedz: "jak stracisz pracę to JA sobie z tym poradzę". Nawet nie "my" tylko "ja". A jeszcze lepiej, z góry sobie z
  • Odpowiedz