Wpis z mikrobloga

Siema Miraski!

Jakiś czas temu mówiłem, że zrobię tutaj na Wykopie taki mały dziennik z podróży do Tajlandii, żeby gdzieś to zebrać. Tak, więc lecimy z koksem.

DZIEŃ 1

Pierwszego dnia nie mam za bardzo jak opowiedzieć, ponieważ pierwsze 30 h mojej podróży przesiedziałem na pokładzie samolotów linii #airchina. Jak byście się obawiali jakości tych linii to śmiało mogę powiedzieć, że dupy nie dają. Punktualnie, żarcie całkiem spoko 2x na cały lot (10h). Napoje podczas lotu regularnie donoszone (woda, cola, soki, wina, itd.). Po pierwszym locie z Wawy do Pekiny przeżyłem mały szok. Chiny nie wydają się najmilszym krajem, ale na lotnisku myślałem, że będzie spoko. Nic bardziej mylnego. Od samego początku dostajecie szmatą w psyk. Kontrola odcinków, paszportu, skanowanie twarzy i na koniec DOKŁADNA kontrola bezpieczeństwa. Mój bagaż podręczny (15 kg elektroniki) został tak przetrzepany, że myślałem o zostawieniu tego całego burdelu za sobą. Jednak ostatecznie się udało. Potem to już z górki i tu zaczynamy …

DZIEŃ 2

Po wyjściu z samolotu poszedłem na sam dół lotniska kupić kartę SIM i wymienić simelony na Tajskie Baty, bo bez tego to tutaj nie żyjesz. Jakbyście kiedy tutaj wbijali to nie wymieniajcie kasy na górze, bo kurs jest znacznie słabszy niż na poziomie -2. Jak już wszystko miałem to wsiadłem do busa, który zawiózł mnie prosto do centrum. Po wyjściu z autobusu dostałem zawrotów głowy. Dla przeciętnego europejczyk ilość zapachów, żar z nieba i styl jazdy kierowców jest zabijający. Śmigając do hotelu z mapą w ręku czułem się trochę zagubiony i śmiało mogę powiedzieć, że trochę spękałem (czy ja dobrze trafiłem. Przypominam pojechałem sam). Reszta dnia nie mogła wyglądać całkiem normalnie, bo jak już się ogarnąłem w hotelu to postanowiłem popłynąć łódką na targ (jakieś 5 km od mojego hotelu). Wszystko spoko, ale zapomniałem w tym całym amoku o powrocie i czekał mnie powrót z buta do hostelu przez szemrane uliczki. Przez 1,5 h spaceru nie spotkałem żadnego białego, a Tajowie byli mocno zdziwieni, że mnie widzą na ulicy o takiej porze. Żeby było tego lepiej akurat tego wieczora stwierdziłem, że wymienię resztę mojej kasy na targu, więc miałem przy sobie równowartość 2200 obiadów w Bangkoku. Mówi się YOLO!

No i to by było na tyle z pierwszego dnia. Jakby coś Was interesowało to walić prosto z mostu!

Na dole macie mojego Insta to możecie sobie zdjęcia i story zobaczyć też ( ͡° ͜ʖ ͡°)

[Link do Insta](www.instagram.com/oscar_rak]

#tajlandia #bangkok #podrozujzwykopem
Pobierz oscarrak - Siema Miraski!

Jakiś czas temu mówiłem, że zrobię tutaj na Wykopie taki...
źródło: comment_PgyZXAcJ6l4849QFmvxJl8ZMpUNc9oDF.jpg
  • 4