"Floating market" w pobliżu miasta Lembang na Jawie to ciekawe miejsce dla miłośników jedzenia. Jest to dość nietypowy food court, zbudowany wokół jeziora, wzdłuż pomostów cumują małe łódeczki z których każda to miniaturowy bar i to z nich kupuje się jedzenie, a na brzegu jest zadaszenie ze stolikami. Wejście tutaj kosztuje 20 tysięcy rupi (jakieś 5 zł) plus oczywiście opłata przy kupnie jedzenia. Przy łódeczkach nie płaci się gotówkową ale żetonami które kupuje się przy wejściu. W cenię biletu wstępu wliczony był kupon na jeden kubek darmowego napoju, do wyboru - mrożona kawa, mrożona herbata lub sok pomarańczowy. Tym razem nie miałem szczęścia, w Indonezji trwał okres urlopowy, a samo miejsce leży zaledwie 140 kilometrów od Dżakarty i zjechała się tu chyba połowa stolicy, bo niemal wszystkie samochody na parkingu miały Dżakarckie tablice rejestracyjne. Dopchanie się gdziekolwiek to masakra, wszędzie gigantyczne tłumy, ciągle ktoś mnie pchał i krzyczał, przez ponad godzinę szukałem wolnego stolika, a ostateczne musiałem jeść na stojąco. Nie było nawet możliwość żeby zrobić ładne zdjęcia ani żeby na spokojnie poczytać ofertę wodnych barów. Początkowo chciałem kupić pieczone ośmiorniczki ale się skończyły zanim doszła moja kolejka więc ostatecznie wybór padł na sate (grillowanie szaszłyki) z królika. Wielokrotnie jadłem sate z kurczaka, kozy i wołowiny ale na królika trafiłem pierwszy raz w życiu, kolejna dziwna potrawa do spróbowania zaliczona i odhaczona. Teraz będę polować na sate z koniny, serio można to dostać w Indonezji.
Miejsce popularne jest wśród Indonezyjczyków ale ciężko spotkać tu jakichkolwiek turystów. Ja sam wśród kilkunastu tysięcy ludzi wpatrzyłem tylko jedna, białą kobietę. Nie dziwie się, bo dojechać tu można tylko prywatnym samochodem lub skuterem, nie ma tam żadnej komunikacji miejskiej. Ja nie jestem zadowolony, nudno i tłoczno, chciałbym się tu kiedyś wybrać w dniu gdy nie będzie tłumów może zmienię zdanie.
Jeśli Polska zdobędzie w fazie grupowej Euro 2024 9 punktów, to losowy plusujący mirek, nie z czarnej listy, nie zielonka, nie taki, którego nie lubię, dostanie 21370 zł (słownie: dwadzieścia jeden tysięcy trzysta siedemdziesiąt złotych).
"Floating market" w pobliżu miasta Lembang na Jawie to ciekawe miejsce dla miłośników jedzenia. Jest to dość nietypowy food court, zbudowany wokół jeziora, wzdłuż pomostów cumują małe łódeczki z których każda to miniaturowy bar i to z nich kupuje się jedzenie, a na brzegu jest zadaszenie ze stolikami. Wejście tutaj kosztuje 20 tysięcy rupi (jakieś 5 zł) plus oczywiście opłata przy kupnie jedzenia. Przy łódeczkach nie płaci się gotówkową ale żetonami które kupuje się przy wejściu. W cenię biletu wstępu wliczony był kupon na jeden kubek darmowego napoju, do wyboru - mrożona kawa, mrożona herbata lub sok pomarańczowy.
Tym razem nie miałem szczęścia, w Indonezji trwał okres urlopowy, a samo miejsce leży zaledwie 140 kilometrów od Dżakarty i zjechała się tu chyba połowa stolicy, bo niemal wszystkie samochody na parkingu miały Dżakarckie tablice rejestracyjne. Dopchanie się gdziekolwiek to masakra, wszędzie gigantyczne tłumy, ciągle ktoś mnie pchał i krzyczał, przez ponad godzinę szukałem wolnego stolika, a ostateczne musiałem jeść na stojąco. Nie było nawet możliwość żeby zrobić ładne zdjęcia ani żeby na spokojnie poczytać ofertę wodnych barów. Początkowo chciałem kupić pieczone ośmiorniczki ale się skończyły zanim doszła moja kolejka więc ostatecznie wybór padł na sate (grillowanie szaszłyki) z królika. Wielokrotnie jadłem sate z kurczaka, kozy i wołowiny ale na królika trafiłem pierwszy raz w życiu, kolejna dziwna potrawa do spróbowania zaliczona i odhaczona. Teraz będę polować na sate z koniny, serio można to dostać w Indonezji.
Miejsce popularne jest wśród Indonezyjczyków ale ciężko spotkać tu jakichkolwiek turystów. Ja sam wśród kilkunastu tysięcy ludzi wpatrzyłem tylko jedna, białą kobietę. Nie dziwie się, bo dojechać tu można tylko prywatnym samochodem lub skuterem, nie ma tam żadnej komunikacji miejskiej. Ja nie jestem zadowolony, nudno i tłoczno, chciałbym się tu kiedyś wybrać w dniu gdy nie będzie tłumów może zmienię zdanie.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora