Wpis z mikrobloga

Wykopki też tak macie, że nocą osiągacie niespotykane za dnia wyżyny intelektualne, obdażeni jesteście filozoficzną mocą i niesamowitym samozaparciem?

Tej nocy doszłam do wniosku, że genialnym krokiem ku dłuższemu życiu byłoby wyeliminkwanje cukru z diety. Same profity byłyby z tego- od zminimalizowania ryzyka raka po zmniejszone zamulenie w ciągu dnia od nadmiaru cukru...

A potem wstajesz rano, robisz kawe, patrzysz obok na cukier i myslisz "po co to sobie robić?"

Po czym słodzisz kawę jak gdyby nigdy nic ¯(ツ)
#dziendobry #nocneprzemyslenia #poniedzialek
  • 13
@PannaYa: Wprowadź myśli w czyn. Nie tylko odstaw cukier z torebki ale też patrz, co znajduje się w jedzeniu, które kupujesz i zwyczajnie sięgnij po takie, co nie ma cukru (żadnego, glukoza-fruktoza to jeszcze gorsze świństwo).
Zrobisz swojemu organizmowi najpiękniejszy prezent.
@qdt2k: Masz dużo racji ale mnie zadziwia ten fenomen, że jeszcze nocą pomysł ten wydawał mi się na tyle fantastyczny by już w tamtej chwili wprowadzać go w życie. Po czym idzie się spać i mózg jakby resetuje się totalnie do ustawień fabrycznych: wszelkie osiągnięcia poprzedniej nocy są wymazywane z rejestru- już nie masz tego zapału i myślenie od razu jakby powszedniejsze. Nie macie podobnych nocnych wynalazków? A może udało się
@PannaYa: To jest jeden z nawyków, który się wypracowuje. Często wpadamy na fajne pomysły, ale coś nas rozprasza i nie da się do nich wrócić. Ja notuję (po całym domu mam porozkładane przybory do pisania plus komórka i tablet z bardzo intuicyjnym notatnikiem).
Dobrym jest też wyćwiczenie umiejętności myślowego przywołania metody, jaką doszło się do określonego wniosku.
No i naturalnym dodanie positive reinforcement do dobrze wdrożonego pomysłu.
Mózg jest fantastycznym organem,
@PannaYa: Kwestia nawyku. Ja po 4 latach niejedzenia cukru czuję mdłości, gdy przechodzę obok lady z wyłożonymi tworami cukierniczymi. Ciągle pamiętam, jak mi się ślinianki wręcz topiły na myśl o Snickersie albo Magnum (a żarło się tego...). Teraz zero (ok, jedyne za czym realnie tęsknię to rzeczywiście lody ale też nie mogę się zdecydować, jakie, bo każde, o których pomyślę przywołują widok szklanek cukru. Może to tęsknota do prawdziwych lodów włoskich
@qdt2k: no ze mna nie będzie jakoś bardzo ciężko myślę, bo niechęć do słodyczy mi sie sama wyrobiła jakoś w gimnazjum, od tego czasu nie jem słodkich bułek i batonów bo są zwyczajnie mdle słodkie. Jak lody to tylko śmietankowe/waniliowe. Najgorsza walka to będzie walka ze słodkimi napojami, kto wie czy nie do przeskoczenia ale zobaczymy :D Herbate np najbardziej lubie pic z cynamonem, gozdzikami i plastrem pomarańczy, ewentualnie z dodatkiem
@PannaYa: Słodkie napoje da się też obskoczyć. Ile ja wchłaniałem CC i RedBulla to tylko moja historia zakupów wie...
Po pozbyciu się ciągot do cukru słodkie napoje też powinny mniej kusić. Zamiast nich np. gazowana woda. Albo jakieś fikuśne herbatki (ja na zmianę piję matchę i yerbę). Jak lubisz kawę - spróbuj zielonej albo zrób cold brewed.
Ostatnio odkryłem przecier(?)/mus z migdałów blanszowanych. Po wymieszaniu z podobnym musem z sezamu masz
@qdt2k: czeka mnie w takim razie ciekawa rozmowa z niebieskim bo to on jest głównym zaopatrującym dom w słodkie napoje :D A to jak diabeł kusi by sięgnąć bo blisko :D
Bardzo fajna rozmowa wyszła, dzięki za wskazówki, szkoda tylko, że zasięgu nie złapała bo może więcej osób podłapałoby bakcyla ;)
@PannaYa: Mnie do takiego podejścia natchnęły rozmowy z Różową, która niedługo później stała się moją Żoną i teraz twardo się wspomagamy w zniechęcaniu do cukru i wynajdywaniu alternatywnych przyjemności kulinarnych.
Niebieski powinien zrozumieć i jeśli nie weźmie udziału to może nie będzie utrudniać.
Dobrego dnia. (u mnie nasiadówa się kończy i pora coś porobić produktywnego, za czym już mózg tęskni!)