Wpis z mikrobloga

@irastaman: ja w polowie lat 90 tez mialem tyle lat. Robilem skocznie z takiego ruskiego toru na samochody na prad, ustawialem na krzesle najazd. Na dywanie miara krawiecka. Lista startowa spisana z TV. Najlepsi skoczkowie mieli 3 rzuty kostka, sredni dwa, najslabsi 1. Tyle ile wypadlo to z takiej wysokosci (przerywana linia rozdzielajaca pasy) spuszczalem ludka z lego na takim plaskim klocku przyczepionego (hehe nie bylo stylu V) :D

Wszystko, czyli
  • 12
@irastaman Kiedyś jak miałem 5 lat, w połowie lat 80, to zrobiłem sobie własną skocznie. O drewniane krzesło oparłem starą, solidną deskę do prasowania. Była śliska i miała obszyte boki. Wchodziłem na krzesło i zjeżdżałem po desce jak skoczek w kuckach. Jak dojeżdżałem do końca to skakałem jak szalony do przodu, a dziadek starym metrem krawieckim odmierzał centymetry i podawał wynik w "metrach". Wkrótce ja dostałem przepukliny pachwinowej, a dziadek od babci
@irastaman @cult_of_luna - byłeś mno! Ja w czasach Małyszomanii robiłem podobnie. Rozkładałem książkę w twardej okładce (skocznia), miarkę (zeskok) i spuszczałem kulki od mini-bilarda. O dziwo kulki nie staczały się zawsze w to samo miejsce, więc była różnorodność wyników. Oczywiście wszystko było wymierzone tak, by kulki staczały się w okolice 120-130 metra (w rzeczywistości 120-130 cm na miarce ( ͡° ͜ʖ ͡°) )

Robiłem podobnie z biathlonem -
O dziwo kulki nie staczały się zawsze w to samo miejsce, więc była różnorodność wyników.


@Bonnie_Bear: u mnie też, mimo że suma wyrzuceń z kostki dawała przedział 3-18 (długość najazdu) to nie było tych samych odległości z tego samego punktu. Prowizoryczny najazd był złączeniem 3 czy 4 modułów. Łączenia były nierówne i czasem hamowały ludka z lego. Do tego, tor miał dwie szyny na których w oryginale jeździły samochody, tak z
@irastaman: Wcześniej zaanonsowana gra planszowa wyglądała tak:

Była narysowana skocznia z rozbiegiem i zeskokiem na kartce, a nad zeskokiem były rozrysowane kwadraciki. Pierwszy rząd miał ich sześć, tyle ile różnych kombinacji kostki - tyle ile się wyrzuciło można było się przesunąć do przodu tzn w prawo. Po jednym rzucie spadało się poziom w dół, na kolejne kratki, szkopół w tym, żepod powiedzmy pierwszymi dwiema nie było nic niżej i skoczek spadał
@irastaman: Ja bawiłem się w skoki z klocków lego ze starszym bratem xD. Skakaliśmy ręcznie z oparcia kanapy (a dokładnie to on skakał) i dziwnym trafem zawsze z nim przegrywałem :/.