Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem z nieodpowiednim facetem bo żyję marzeniami. Nie potrafię powiedzieć "stop" bo cały czas mam nadzieję, że to jest moment, w którym jak on mówi, że coś zrozumiał, to może naprawdę zrozumiał i wszystko będzie tak jak zaplanowaliśmy. Jestem z facetem, który ma 27 lat, w życiu może z rok przepracował jakby wszystko zebrać do kupy, który rzucił pracę po paru miesiącach żeby pisać pracę magisterską, pracy nie napisał. Uważa, że utrzymanie od rodziców mu się po prostu należy. Nie potrafi zarządzać pieniędzmi na tyle, żeby po x miesiącach pracowania przy jednoczesnej pomocy finansowej rodziców, mieć jakiekolwiek oszczędności. Przez rok związku nie byliśmy nigdzie nawet na głupim weekendzie razem, chociaż ja kocham poznawać świat i robię to nawet bez niego. Jak się spinamy, to robi mi wyrzuty, że miałam o to pretensje, chociaż to chyba oczywiste, ze wspólne wyjazdy (mówimy o głupim weekendzie nad polskim morzem poza sezonem, a nie Paryżu) to fajna część związków i oczywiste, że tego chciałam. W jakiś sposób idzie do przodu - odstawił alko, chyba wyszedł na dobre z pornoli, jednak jak rozmawiamy o tym wszystkim, to mówi mi, że sam czuje, że ma jakąś deprechę, ze przerastają go rzeczy, które innym wydają się banalne i trywialne, ale...nic z tym nie robi, chociaż nawet w obecnej sytuacji jego mama byłaby pierwsza żeby mu zasponsorować lekarza.
Czuje się jak jego matka. Rozumiem, że ktoś może mieć problemy, że ktoś mógł żyć pod kloszem, ale nie widzę żeby on chciał coś z tym zrobić. Nie chce mi się tłumaczyć mu po raz tysięczny, że jak mamy problem to powinniśmy rozmawiać, omawiać go, że ja też mam slabe dni, że potrzebuję żeby czasami to on pobył trochę dla mnie, a nie ja dla niego. Chciałabym faceta, który czasami wybaczy mi #logikerozowychpaskow jak mam ciezki dzien i zadzwoni i powie "ej, pospinaliśmy się, wyjaśnijmy sobie to", z jego strony mam zawsze ciszę, olewanie i milczenie.Z drugiej strony to bardzo oczytany człowiek, świetnie spędza mi się z nim czas, ale...moje życie z nim to ciągle czekanie na coś, co nie nadchodzi, wyznania "kocham cie", chociaz godzine po tym moge czuc sie znowu samotna i olana. Wylejcie na mnie wiadro zimnej wody.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 10
SamotnaBabcia: @pan_robot dziękuję panie robocie, to zaledwie jedno dosadne słowo, ale pomaga mi uwierzyć, ze jednak moje wątpliwości co do tego osobnika są słuszne ;)
@Ferrytyczny dziękuję. Boję się, że to ostatni związek i więcej żadnego nie będzie, od nikogo nie usłyszę więcej, że mnie kocha, z nikim więcej nie pójdę na randkę, ale mam nadzieję, że odczuwa to każda osoba w takiej sytuacji, a życie weryfikuje na korzyść.. ;)
@
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie, nie było wcale kpiny w Tym co powiedziałem. Obecnie mam styczność z podobną do Twojej sytuacją. Trochę inne rzeczy ale wnioski wysunięte niemalże identyczne. Moim zdaniem Twój facet już się nie zmieni, a całe życie nie będziesz go przecież poprawiać bo i swoje życie zmarnujesz. On ma już w głowie od dawna zakorzenione pewne obrazy sytuacji i myśli że tak powinno być, a gdy próbujesz go wypchnąć z jego