Wpis z mikrobloga

Paweł Musiałek - Nie zostawiajmy ekologii lewicy!:
Ekologia to termin jednoznacznie kojarzący się z lewicą. Czas by to zmienić. Odrzucając ideologiczny sztafaż ciągnący się za ekologami, prawica powinna docenić rolę problemów środowiskowych. Nie zawsze wymagają dużych kosztów, a czasami pozwalają nawet sporo zaoszczędzić.

W efekcie działalności niektórych radykalnych nurtów ruchu zielonych i nachalnej propagandzie medialnej promującej pro-ekologiczny sposób życia, dla wielu (nie tylko wśród prawicy) hasło „ekologia” zaczęło działać jak płachta na byka. Reakcja na ekologię stała się czystym afektem, poprzedzającym rozumową kalkulację zysków i strat i mającym przez to kluczowy wpływ na proces decyzyjny. Duża część prawicy przestała więc w ogóle słuchać argumentów i wrzuciła ekologów do „czerwonego” wora, wraz z feministkami, pacyfistami i innymi nurtami nowej lewicy, które zasługują jedynie na okładanie grubym kijem. Nie wykazywali także żadnego zainteresowania problemami środowiskowymi, które potraktowali tak samo jak ekologów – z pogardą i lekceważeniem.


A szkoda. O ile bowiem założenia ideowe stojące za postulatami dostępności aborcji, eutanazji, czy innych nowinek obyczajowych są w fundamentalnej sprzeczności z założeniami nurtów prawicowych, o tyle nie dotyczy to wszystkich zagadnień, którymi zajmuje się lewica. Nie wszystkie postulaty są bowiem efektem różnicy systemu wartości, którego nie da się uzgodnić, ponieważ wynika z zupełnie różnych wyobrażeń co do tego, jak świat społeczny wygląda i powinien wyglądać. Cały kłopot z podziałem na lewicę i prawicę wynika stąd, że oba te terminy nie są absolutami, lecz pojęciami względnymi, ponieważ, w przeciwieństwie do politycznych doktryn – liberalizmu, konserwatyzmu, socjalizmu (aczkolwiek i one są wewnętrznie zróżnicowanie), nie reprezentują treści niezmiennych i ustalonych raz na zawsze. To, co jest uznawane za prawicowe w jednym państwie, w innym może być uznane za lewicowe.

#publicystyka
  • 1