Wpis z mikrobloga

Może to niektórych oburzyć ale według obiektywnych kryteriów wykopu Jezus to zupełny przegryw a Mahomet całkowity wygryw. Jak ktoś nie wierzy, to niech sam to obada, bez spinek i rasizmu. Jezus przychodzi na świat w rodzinie, która utrzymuje się z ciesielskiej pensji starego Józefa i zasiłków z rzymskiego mopsu. Nie stać ich nawet na motel w Betlejem czy najtańsze wino w Kaanie. Nie żeni się i mieszka z rodzicami. Zamiast polepszyć swoją sytuację majątkową np. pomóc staremu w warsztacie albo nauczyć sie php, całymi dniami łazi po synagogach w towarzystwie jakichś przegrywów, rozrzuca biznesmenom szekle i opowiada neuropejskie historie od których normalnego Żyda boli głowa. Hajsy są złe, trzeba szanować różowe, nadstawiać drugi pośladek i oddawać lewakowi co lewackie. W jego towarzystwie brak nawet normalnych lasek, oprócz Marii Magdaleny z palestyńskiego tindera - same stuleje bez szekla przy duszy. W końcu jezusowe lewactwo tak kłuje w oczy otoczenie, że jego własny ziomal podp@rdala go na psiarnię za drobny piniądz, drugi udaje, że go nie zna, a reszta zamyka się w piwnicy. Ostatecznie sprawa trafia do prokuratora, który z zażenowania aż chodzi po mozaikach i skazuje Jezusa dopiero po apelacji rzekomych rodaków. Super solidarność narodowa bulwo! Umiera po trzydziestce - w czystości czyli jako prawik na nofapchallenge - to tak jakby Jahwe zrobił mu niesmaczny żart. smutnarzabanakrzyzu.jpg Reszta Żydów się na to patrzy, kręci głowami a potem wraca do liczenia szekli. Zdecydowany brak doczesnego profitu.
A Mahomet? Po śmierci ojca nie ma nawet renty rodzinnej, bo jej jeszcze nie wymyślono. Nie gzi się po skłotach z arabską patolą ale idzie do pracy, bierze nadgodziny i awansuje. Wkrótce żeni się ze swoją kierowniczką - kasiastym milfem Chadidżą, a następnie za sterami sportowego wielbłąda zwiedza ciepłe kraje zarabiając hajsy z handlu i zbójcerstwa. W międzyczasie cichcem opowiada o prawilności Allaha, popierając posiadanie broni i częste mycie oraz zabraniając rurkowej gejozy i feminizmu. Jak zaczyna się robić nerwowo z władzami, to Mahomet nie czeka aż mu wlepią sanki tylko wyjeżdża na emigrację. Tam się powodzi mu się znacznie lepiej. Normalnie jakby trafił z Sosnowca do Londynu, zero biurokracji, cudze karawany i szlaufy praktycznie same pchają się pod dzidę. Do tego zyskuje pełen szacunek beduińskich ludzi ulicy - od tej pory za śmieszkowanie można wyłapać saifem w plecy. Około pięćdziesiątki gość ma już dochód pasywny z łupów i zajmuje się wyłącznie tym co lubi, czyli deweloperką Koranu. Meczet aż się błyszczy sprzątany przez świeżo zakupione dindu, w domu zawsze czeka ugotowany obiad. Prorok cały dzień pławi się w atencji - jednemu daje pomarańczę, a drugiemu nusz do powąchania. Wieczorem robi rundkę po swoich waifu, których ma w sumie trzynaście i to w różnych rozmiarach: loli, teens, mamuśki, grannies - wszytkoboners. Żadna waifu nie może się skarżyć na braki w grafiku, ponieważ Allah zsyła chwalebnemu pytongowi sprężystośc trzydziestu mężów. Dilujcie z tym, że nawet nie można sprawy zgłosić do prokuratury, bo to Mahomet jest prokuraturą a do tego prorokiem15k i naczelnym samcem Alef. W końcu będąc na atencyjnym topie, wyciąga sandały na rumianym nastoletnim mymłonie. W tle słychać: "Aisza, Aisza - ekutemła". Tysiąc pięćset lat później tłumy nadal szaleją, a niektórych entuzjazm aż rozsadza na kawałki. Alhamdulillah, totalny wygryw.

  • 2