Wpis z mikrobloga

Dzień dobry wszystkim. Na wstępie przywitam się oficjalnie, ponieważ na co dzień nie korzystam z Waszego portalu, a trafiłem tu szukając informacji o Tinderze. Skoro ten temat jest tu tak szeroko dyskutowany to pomyślałem, że dorzucę swoje trzy grosze o moich pierwszych spostrzeżeniach odnośnie tej aplikacji. Mówię od razu – to raczej informacje dla ludzi, którzy nie mieli z nim do czynienia (jak ja do weekendu), użytkownicy raczej się niczego nowego nie dowiedzą. Więc jak Wam się nie podoba, to nie czytajcie.

Jakiś czas temu rozstałem się z dziewczyną. Nie na tyle dawno, żebym popadł w marazm spowodowany brakiem kobiety, ale z drugiej strony upłynęło już tyle czasu, że mogłem nabrać odpowiedniego dystansu i bez nadmiernego bagażu podjąć nową przygodę. Tindera znałem z opowieści kolegi i na wstępie traktowałem jak każdy inny sposób poznawania dziewczyn, ani lepszy, ani gorszy.

Pięć dni temu założyłem fikcyjne konto, bo chciałem najpierw zobaczyć jak ta aplikacja działa, a swojego FB i tak nie mam. To była dobra decyzja, bo Tinder wymaga jednak trochę treningu i uwagi – jedno kliknięcie i z opisu czy przeglądania zdjęć danej przechodzi się ekranu, na którym podejmuje się decyzję, potem nieopatrzny ruch palcem i leci like, kiedy go miało nie być, lub na odwrót. Niby są ikonki na dole, ale korzystanie z nich jest nieporęczne, zwłaszcza na większym telefonie. Poza tym nie od razu zorientowałem się, że można czytać opisy przed podjęciem decyzji, więc na początku pewnie koło setki przeleciało zupełnie losowo (protip: trzeba kliknąć na zdjęcie).

Konto to był ewidentny anonim ze zdjęciami znanej osoby, opis w konwencji żartu.

No i teraz czas na moje obserwacje z samego przeglądania profili.

1. Istnieje nadpodaż profili bez opisów. Początkowo dawałem je w lewo, ale później zdałem sobie sprawę, że przy takim założeniu perspektywy mogą być niewesołe. Pół biedy jak jest kilka zdjęć z różnych sytuacji (bo serie 5 fotek twarzy też się zdarzają; bez sensu), bo dają szerszą perspektywę, ale generalnie wyłania się z tego obraz dziewczyn szukających jedynie afirmacji swojej urody. A podpięty Instagram to wręcz wielki, czerwony napis „Uwaga”.
2. Najgorsza opcja to oczywiście jedno zdjęcie lub zupełny brak zdjęcia osoby (w sensie jakieś widoczki, koty czy coś) i bez opisu. Tak, zdarza się. Nie wiem, co w takim wypadku decyduje o kliknięciu lewo-prawo, ale chyba ktoś się musi na to łapać.
3. Zdjęcia potrafią się różnić między sobą tak bardzo, że czasem mam wątpliwość, czy jest na nich ta sama osoba. A jak jeszcze czasem dodadzą fotę z psiapsiółką, to już kompletnie nie wiem która jest która.
4. Wiem, że dziewczyny chcą się dobrze zaprezentować, ale #!$%@? tony makijażu lub filtrów (wybielanie i powiększanie oczu to standard) ma zupełnie odwrotny efekt. W pewnym momencie musisz sobie zacząć wyobrażać jak wygląda taka osoba, bo zdjęcie nic nie mówi.
5. Jak już dziewczyna ma opis, to często ogranicza go do „No ONS” albo wzrostu w centymetrach. No dobra, może jakaś informacja, ale generalnie człowiek chciałby wiedzieć coś więcej.
6. Prawie-#!$%@?-wszystkie lubią podróże. Nie żeby to było coś złego, no ale przestają się te dziewczyny różnić. Jest też sporo wielbicielek sarkazmu i ironii, i sapioseksualnych lasek, które pokazują cycki. Fuck logic.
7. Jest sporo ładnych dziewczyn. Ponieważ w wieku mam trójkę na początku, to ustawiłem sobie szerszy zakres, dziewięcioletni, i widzę, że jest jednak pewna różnica pokoleniowa. To oczywiście uogólnienie, ale dziewczyny w wieku 24-26 lat mają bardziej regularne rysy, niestety wyglądają jak odbite z jednej sztancy. Z kolei po kobietach po 30. najczęściej widać już ząb czasu (no nie jest to wielkie odkrycie, ale jakoś to zwróciło moją uwagę, bo moja była dziewczyna, mimo że byliśmy w tym samym wieku, miała bardzo młodą skórę), ale jednak to tej w grupie zdarzają się takie, które mają intrygującą urodę.

I teraz coś o efektach. Mimo ewidentnego konta-żartu dostałem 2 matche i jednego superlike’a. Superlike odrzuciłem, bo dziewczyna nie była w moim typie, a jeden z matchy to efekt złego śliźnięcia palcem (mój błąd), więc nic z tym jeszcze nie zrobiłem.

Rozmawiałem tylko z jedną dziewczyną, miała anonimowe konto. Na pierwszym zdjęciu siedziała odwrócona plecami na plaży (później się okazało, że nie było jej), był w tym jakiś spokój, który mnie urzekł. Opis miała nawet OK, coś o tajemnicach i tak dalej. Pierwszego dnia rozmowa szła jak krew z nosa (w sensie odpisywała z przerwami), ale drugiego było znaczenie lepiej. Choć pisałem z nią tylko kilka godzin wieczorem, spędziłem ten czas bardzo miło, była jakaś uprzejmość w tej rozmowie i powolnym odkrywaniu siebie. Dziewczyna wydała mi się po prostu fajna, trochę intrygująca, więc zaproponowałem jej spotkanie. Zgodziła się, umówiliśmy się na środę, ustaliliśmy porę dnia i dzielnicę (Warszawa). We wtorek, jak chciałem wrócić do tematu, już nie odpisała. W środę tak samo. Napisałem, że jeśli zmieniła zdanie, to niech to jasno wyartykułuje. Bez odpowiedzi. Parę koniec końców usunąłem, bo w środę wieczór miałem się z nią widzieć na żywo, a nie czekać wciąż na jakiś znak życia. Szanuję siebie i swój czas. Zastanawiam się tylko gdzie u takich dziewczyn jest logika?

Podsumowując ten przydługi wywód – nie skreślam Tindera, bo to dobra opcja choćby dla osób, które mają dużo pracy, ale jak dla mnie to może służyć co najwyżej jako uzupełnienie dla poznawania „na żywo”. Na pewno można znaleźć tam fajne dziewczyny, ale podskórnie czuję, że to trochę przypomina wyścig po karpie sprzedawane w promocji w Lidlu. Nie wydaje mi się, żeby moje fikcyjne konto miało wielką przyszłość (skoro tyle osób nie ma opisów, to zakładam, że też ich nie czytają; a u mnie to jedyna wartość profilu), więc pewnie kiedyś założę prawdziwe.

#tinder
  • 16
@Lniany: @Lniany: bo jesteś idiota. Umówiłes sie z dziewczyna na środę w poniedziałek czy cos, a we wtorek znowu chciałeś umawiać sie na środę? Pytałeś czy w ogóle jest? Jestes obłąkany? Masz Alzheimera, jestes schizofrenikiem czy zwykłym idiotą? ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
@Lniany: Niestety tak też czasem bywa. Ja też nie uważam, by Tinder był nieodpowiednią aplikacją dla ludzi szukających czegoś więcej, ale zadziwiające jest dla mnie to, jak łatwo kontakt stracić - nawet z kimś, z kim rozmowa się układała. Ot, tak, bez powodu. Za duży wybór jest w tym sklepie i głupiejemy, bo dziś możemy spróbować tego, a jutro tamtego.
@Stary_Dziadek: Nie wydaje mi się. Umówiłem się z dziewczyną na środę wieczór, później chciałem ustalić godzinę i dokładne miejsce, bo coś się przecież mogło zmienić. Jeśli jej nie było, to znaczy, że albo zapomniała o spotkaniu, albo olała. Jedno czy drugie jest z mojej perspektywy niepoważne.

Poza tym nie widzę powodów, żeby mnie obrażać. Bez pozdrowień
@Czarneowce: Masz rację. Domyślam się też, że zainteresowanie, jakim cieszą się tam kobiety, to zupełnie inna skala. Tak czy inaczej to nie jest dla mnie uzasadnienie. Nawet jeśli dziewczyna ma inne opcje i chce wybrać tę, która jej najbardziej odpowiada w danym momencie (ja to zupełnie rozumiem), to jednak wypada powiedzieć wprost o co chodzi, przecież nikt nie będzie się obrażał. Ale to chyba kwestia wychowania i wartości.
@Lniany: dla mnie osoba , ktora się wpierw umawia, a potem dopuszcza wariant, że ten ktos, kto się umówił, rozmyślił się, choć nie informował ze swojej strony o takiej rezygnacji, jest po prostu ufoludkiem z kosmosu, człowiekiem niepoważnym. Domniemanie powinno być bowiem prawdy, a nie nieprawdy, powaznego podejścia, a nie oszukaństwa. No chyba że masz powody, żeby nie wierzyć. Ale wtedy To po co z kims takim w ogóle umawiać sie?
@Stary_Dziadek: Spróbuję Ci to wytłumaczyć prostszymi słowami: w poniedziałek wieczorem umówiłem się z dziewczyną na środę wieczór, nie ustaliliśmy konkretnej godziny ani miejsca. We wtorek napisałem do niej nawiązując pośrednio do naszego spotkania, ale bez pytania wprost: czy jesteśmy umówieni. Bo przecież byliśmy. Nie dostałem odpowiedzi. W środę wczesnym popołudniem spytałem, czy tam jest (w sensie na Tinderze), i czy nie zmieniła zdania, skoro nie odpowiada. Od poniedziałku wieczór było dość
@Lniany: na mnie te rzeczy robią potężne wrażenie. Dla mnie słowo jest święte. Wymaganie powtórek to dla mnie przedszkole, dziecinada - dzieci musza co chwile powtarzać bo w czasie rzeczywistym zapominają, co przed chwila mówiły. Ja na ogół umawiam sie na za tydzien i przez tydzien milczę, ale co dzien o tym mysle. Idę na spotkanie bez potwierdzenia. Tylko raz zdarzyło mi sie żd mnie facet oszukał. FACET. Nie kobieta. Rzeczy
@50HerbatGreya: Już wyżej napisałem, że z mojej perspektywy to kwestia zasad, i nie ma znaczenia czy stosuje się je w życiu osobistym czy w jakiejkolwiek innej sferze. Gdy robię rekrutację do siebie do zespołu to kontaktuję się z wszystkimi, którzy się zgłosili, bo moim zdaniem należy im się ta odpowiedź, nawet jeśli nie odpowiadają oczekiwaniom.
@Lniany: Zgadzam się z Tobą całkowicie i uważam podobnie, dlatego jeśli jednak rozmowa jakoś się nie klei lub po prostu jest ktoś inny, kto przyciągnął uwagę, fajnie byłoby dać jasny komunikat: dzięki za rozmowę, ale... czy cokolwiek podobnego. Mnie się zdarzyło tak zrobić. Pewnie też mamy łatwiej, gdy chodzi o pary, ale potem pojawiają się kolejne schody, np. sprawa rozpoczynania rozmów, brak odpowiedzi na pierwszą wiadomość albo właśnie nagłe odcięcia. Chyba
@Stary_Dziadek: Spróbuję jeszcze prościej, bo widzę, że się nie udało: umawialiśmy się w poniedziałek wieczorem, a w środę po południu dalej nie wiedziałem gdzie dokładnie i o której możemy się spotykać, bo nie było żadnej reakcji na moją wcześniejszą wiadomość. Pytanie, czy nie zmieniła zdania, zadałem w środę po południu. W mojej ocenie odpowiednim czasem na załatwienie tej sprawy był wtorek, ewentualnie środa przed południem.

Gdybyśmy mieli ustaloną konkretne miejsce i
@Czarneowce: Widzisz, mi się wydaje, że takie zachowania to efekt anonimowości. Gdyby coś takiego zdarzyło się wśród znanych sobie osób lub w biznesie, to ucierpiałaby wiarygodność, reputacja. Na Tinderze tego nie ma, więc ludzie nie czują "zewnętrznego" nakazu właściwego zachowania, a wewnętrzny nie wszyscy mają. A w rzeczywistości wystarczy trochę empatii i docenienia czasu, który ktoś poświęcił na rozmowę z nami.

Nie twierdzę, że Tinder to dla dziewczyn droga usłana różami,
@Lniany: Znów się z Tobą zgodzę. Inaczej jest też poznawać kogoś np. przez znajomych, na żywo, choć to reż nie gwarantuje sukcesu. Na ulicy czy w pubie - podobnie. Wszystko jest względne, zależne od sytuacji, nastawienia dwojga ludzi, otoczenia. Ja widzę, że na Tinderze skrywają się ci, którzy są przepracowani albo przepracowani i bardzo nieśmiali, albo drwiący cwaniaczkowie (zaznaczam: często, lecz nie zawsze, bo są tu też naprawdę interesujący, fajni ludzie).