Wpis z mikrobloga

Idę do przychodni na badania krwi. Otwarte od 7:30, byłem na 7:28 i widzę, że jakieś babska już waruja pod drzwiami. Otwierają, wchodzę, a rury do mnie z mordą, że kolejka!
- jaka kolejka, jak dopiero otworzyli?
- przed drzwiami była kolejka!!!!

Tak... Chyba następnym razem wydam te 100-200 zł i pójdę prywatnie, żeby się z hołotą nie użerać.
  • 115
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@nie_wierze: Na NFZ to nie ma co chodzić, jak pracowałem na nocnych zmianach i wracałem o domu po 6 to zawsze mijałem kolejkę starych ludzi zawijającą się wokół budynku przychodni, otwarcie za godzine a tam prawie 50 osób
  • Odpowiedz
@Precypitat: Te babska nie mają nic lepszego do roboty tylko wstawać z rana i iść to na badanie krwi, to na jakieś ogólne wizyty i jedyne co robią to wprowadzają burdel, bo myślą, że jak są na 12 to lepiej przyjść O 7.30 ŻEBY BYĆ WCZEŚNIEJ. A ktoś może mieć jakąś pracę albo inne plany i nie może czekać półtorej godziny u lekarza, bo starszej pani zachciało się robić burdel.
  • Odpowiedz
@czikapu: Jeśli chodziło o wizytę nie rejestrację to zgadzam się, godziny obowiązują, nie kolejność przyjścia. Inaczej dla mnie wygląda sprawa przy kolejce do rejestracji. To że placówka nie jest otwarta nie znaczy, że ktoś nie przyszedł wcześniej do zapisów. Sama przyzwoitość nakazuję przepuścić osobę która była tam wcześniej albo również wybrać się wcześniej.
  • Odpowiedz
@nie_wierze: Ja jak szedłem na badania to też tak 5 minut przed otwarciem przychodni stałem w kolejce do drzwi, a jak już otworzyli, to utworzyła się nowa kolejka do rejestracji, a potem kolejna kolejka, całkowicie niezależna od tych dwóch poprzednich do gabinetu, i tak w kółko...
  • Odpowiedz