Wpis z mikrobloga

zacznijmy od tego, że miała na imię Julia xD

poznałem ją w zeszłym roku w maju, kiedy robiłem projekt na biologię z kumplem xD jakiś film o rozwoju człowieka na kiju plus plakaty

za plakaty był odpowiedzialny właśnie on, ale je zrobił za małe, więc facetka poleciała po ową Julkę, która miała coś dorysować na tej gazetce

Julka wbija

wysoka blondynka, zielone oczy, małe cycki i fajny tyłek, rok młodsza, ogółem 9/10 (wtedy)

to była ta słynna miłość od pierwszego wejrzenia

kumpel, nazwijmy go Darek, spi3rdolił na waksy i normalnie poszedłbym z nim, ale wtedy wolałem się nacieszyć towarzystwem tej ujmującej blondi :3

coś tam narysowała, w sumie fajnie nam się gadało, więc kiedy skończyła uznaliśmy, że w sumie czemu by nie pójść w ślady Darka i też się nie urwać xD

poszliśmy nad rzekę, jakieś 10 minut od szkoły i puszczaliśmy kaczki, czułem dobrze człowiek

trochę posiedzieliśmy nad tą rzeką, ponarzekaliśmy jakie te nowe płyty Metaliki są chooyowe i koło drugiej poszliśmy ogarnąć jakieś autobusy, bo musiała zająć się kuzynem

akurat jak przyszliśmy to nadjeżdżał autobus, który jechał w kierunku jej domu, przytuliła mnie i wskoczyła do środka

kiedy zółte drzwi solarisa się zamykały, patrzyłem w te zielone oczy i wiedziałem, że czują to samo co ja

na przestrzeni kolejnych miesięcy jeszcze pary razy poszliśmy na waksy, ona mi się zwierzała ze swoich problemów, wysyłała zdjęcia swoich obrazów a ja jej wysyłałem swoje wiersze (grafoman hir)

w czasie wakacji spotykaliśmy się parę razy, raz czy dwa mnie poprosiła, żebym ją wziął na jakiś koncert (co zrobiło na mnie mega wrażenie, bo była jedną z tych alternatywnych dziewczynek, a bez mrugnięcia okiem zgodziła się na jakieś def metyle, grindcory czy co to tam było xDD

tyle, jeśli chodzi o nasze relacje

wrzesień 2k15

niby wszystko fajnie i podoba mie się taka relacja, ale fajnie by było być hehe razem

a jako że wtedy #!$%@? wtedy ze mnie była ogromna (nie żebym teraz nie był, jestem, tylko trochę mniejszą xD) to nie mogłem podejść do niej ot tak i się zapytać o chodzenie, musiała być jakaś sposobność no bo jak to tak

tak się złożyło, że koleś od niemca, Skwarek jak co roku organizował wymianę (w jednej już brałem udział, ale to materiał na inną opowiastkę xD)

Julka całkiem sprawnie szprechała po niemiecku, więc była spora opcja, że pojedzie, zresztą Skwarek był jej wychowawcą

i pojechała, owszem, ale musiałem się trochę nagimnastykować xDD ale nieważne, ważne że jedzie

sześć dni sam na sam, nie licząc kilku normików ze szkoły i ludzi z drugiej, którzy zwykle są spoko


21 września, poniedziałek, dzień 1

wstaję sobie rano wszystko fajnie pięknie, biorę szybki prysznic, myję zęby, wrzucam coś na siebie, biorę do ręki walizkę i plecak i wychodzę z domu

na zegarku 6:40, lajtowo, zbiórka na 7:15, pod gimbę mam dosłownie dziesięć minut a z losią się umówiłem że będziemy trochę wcześniej

7:50 jestem na miejscu

cicho wszędzie, głucho wszędzie, żadnych samochodów, o autokarze nie wspominając

buforowanie

ta zbiórka była na 6:15 czy 7:15?

NIE #!$%@? NIEEEEEE NOSZ KURRRRR

rzucam walizkę z plecakiem na ziemię i wbijam do szkoły

w sekretariacie nikogo

na zapleczu nikogo

korytarz główny pusty

został tylko pokój nauczycielski

wchodzę do środka szarpiąc za klamkę, a tam Skwarek popijający kawkę xD

ulga jak po zajrzeniu do czystych majtek po srogim pierdzie hihi hoho

pięć minut później siedzę pod szkołą z Julką i gadamy o wszystkim i o niczym, trochę przytulasków wszystko fajnie pięknie

kwadrans po siódmej wszyscy są, a pięć minut później przyjeżdża autokar z ludźmi z drugiej szkoły

wchodzimy do środka, ale loszka nie siada ze mną tylko z jakąś laską

sadviolin.mp3

no ale dobra, może to jej jakaś psiapsi albo ki #!$%@? xD pewnie później się przysiądzie

wyciągam telefon i zamierzam się zabrać za najnowszy albumik IM

g00wno, nie wziąłeś słuchawek cwelu xD

kilka następnych godzin wyglądało tak, że za mną się darło jakichś dwóch małych sebków, którzy gadali o jakiejś grze a ja wpadłem w jakiś stan nirwany czy coś, nie myślałem o niczym, tylko po prostu sobie siedziałem w jednej pozycji xD

po kolei mijały godziny, byliśmy coraz bliżej Auerbach, ale ona nie przychodziła.

słyszałem tylko jej śmiech z tyłu

na postoju nawet się do mnie nie odezwała

koło pierwszej włączyli nam "Pan i Pani Smith", czyli coś, co chyba każdy widział setki razy, włączając mnie, więc zacząłem się obracać do tyłu, żeby trochę popatrzeć na loszkę

i zobaczyłem ją

jak się wtula do jakieś seby, trzymając go za rękę.

po raz pierwszy zrozumiałem w stu procentach znaczenie "loszki to coorvy"

po cholerę k00rwa głupia przez kilka miesięcy robiła słodkie oczka do mnie żeby teraz #!$%@?ć coś takiego xD

w sumie po 10 minutach festiwalu depresji stwierdziłem, że tak bardzo mam ją w DUUUPIE

na kolejnym postoju pogadałem trochę z tymi ludźmi z drugiej szkoły

Filip, Marek (nowy chłopak tej Julii czy Luji), Arek, Kuba i Krzysiek, kilku znałem z zeszłej wymiany ale nie będę ich teraz opisywał

Luji o dziwo zachciało się ze mną porozmawiać

"Misiek, możemy pogadać?"

"pewnie #!$%@?, zaraz zaparzę Ci naszą ulubioną herbatkę i możesz sobie mówić co chcesz xDD"

od tego całego Filipa pożyczyłem sobie słuchawki i w końcu zagłębiłem się w świat IM (do tych pierwszych płytek nie ma porównania, ale w zestawieniu z poprzednim albumem wypada całkiem nieźle xD)

Luja dostała jakiegoś bordera, przychodziła do mnie kilka razy ze łzami w oczach i czekała, aż zdejmę słuchawki, żeby zaraz potem przejść koło mnie, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem xD i tak to się przez kilka godzin powtarzało

ciuralla.mp3 (w wykonaniu Kuconators)

koło osiemnastej byliśmy na miejscu xD buda jak na tych w serialach na disnej czanel

nasi sąsiedzi pakują się do naszego autokaru i jadymy dalej, do schroniska, w którym mieliśmy spędzić dwa dni

na miejscu okazuje się, że oprócz schroniska jest jeszcze 5-6 domków, w którym wygodnie pomieszczą się cztery osoby

wszyscy chcą być w tych domkach, ja nie znam nikogo na tyle, żeby mi zależało na wspólnym pokoju więc wyjebongo

ląduję w pokoju z jakimś dwunastoletnim szkopem (niech mu będzie Bob i sałatoniarzem, który kazał na siebie mówić Gonzi (xD)

Gonzi był najbardziej polskim i stereotypowym słuchaczem zespołu Joakima Bródki, glany do kolan (sznurówki biało-czerwone) koszulka Warszawo Marszcz, bandama spadająca na oczy i pieszczochy na każdej ręce, co by pokazać jakim się jest groźnym żołnierzem na wrogiej ziemi

na ósmą miała być kolacja powitalna, więc wypieprzyłem Boba i Gonziego za drzwi, zamknąłem pokój i poszedłem w stronę jadalni

na miejscu podobiłem do loszek, które kojarzyłem z poprzedniej wymiany i kilku imprez u znajomych

Dominika, Dominika2 i Kaśka

"hehe co tam"

dowiedziałem się mnóstwa interesujących rzeczy, między innymi tego, że ten cały Marek schlał się w autokarze i zaczął się przytulać do Luji i godzinę później byli parą

xD

z jednej strony w godzinę osiągnął więcej niż ja przez ostatnich parę miesięcy a z drugiej no kim trzeba być, żeby zacząć chodzić z kimś kto jest napyerdolony i kompletnie się go nie zna xDDD

ósma już niedługo, dosiadają się do nas Arek i Filip

Filip turbośmieszek, siłownia pięć dni w tygodniu, białko, mienso, majeranek i BMX

Arek trochę spokojniejszy, coś tam bawił się w jakieś robienie beatów, generalnie sebek, ale dobra morda

wybija ósma, wszyscy już są, na salę wbija właściciel schroniska ze Skwarkiem

zaczyna coś tam nawijać o przeszłości, że trzeba umacniać przyjaźń polsko-niemiecką sratatata, a Skwarek wszystko tłumaczy, niby wszystko fajnie ale dajcie wreszcie coś do żarcia xD

chwilę później podają schaboszczaka z frytkami i jakąś wannabe mizerią

enjoy żylaste, niedosmażone mięso i przesoloną mizerię xDDD

mimo że jestem w głodny w jak ch,uj to jem tylko frytki, poza tym miał być jakiś deser, czyli jeszcze jest jakaś szansa na normalny posiłek

śmietana z ćwiartkami grejpfruta

albo kucharz jest spier,dolony na ryj albo w kuchni ukrywa ukrywa się doktor Menele

koniec kolacji, wszyscy się rozchodzą, opiekunowie rzucają tekst, że cisza nocna zaczyna się o dziesiątej i od tego czasu mamy nie wychodzić z domków/pokoi

rzucam klucze Gonziemu i ruszam na poszukiwanie zasięgu na tym zadupiu

znajduję go na dole w jakimś salonie, dzwonię do rodzicieli, że wszystko ze mną w porządku, a później wykonuję telefon do mojej psiapsi i chwalę się, że znowu nie udało mi się wyjść ze #!$%@? xD

a ona mówi, że mnie panowie, u których byłem ostatnio na próbie i trochę popykałem na basie przyjęli mnie do swojego bendu

co

podjarałem się w #!$%@?, bo to był jeden z lepszych zespołów w mieście, mieli na koncie kilka gigów z Testerem albo bendami pokroju Hybris xDD a ich kolejną zaletą było to, że nie byli kolejnym nowofalowym kartoflem, tylko bawili się z połączeniem nu i deathu, co wychodziło im nawet nawet

feels good man

gadamy jeszcze pół godzinki, psiapsi trochę hurr durruje na swojego chłopaka, śmieszkujemy z Luji i się rozłączamy, bo musi siąść nad fizyką

nie mam najmniejszej ochoty siedzieć z Bobem i sałatoniarzem w pokoju, więc wbijam do domku dziewczyn, potem wbili jeszcze Krzysiek, Arek i Filip

nie będę się rozpisywał nad tym co robiliśmy, po prostu graliśmy w karty, wszyscy oprócz mnie i Kaśki (niepalący hir) podawali sobie co chwila e-fajki, #!$%@? od rzeczy itepe

parę minut przed dziesiątą odzywa się Domininika2 i mówi do mnie i do reszty chłopaków, żebyśmy wyszli bo zaraz będą sprawdzać czy każdy jest u siebie

wychodzimy i podbijamy pod domek chłopaków

22:05, nikt nie przychodzi

22:10, dalej nikog

dwadzieścia po dziesiątej stwierdzamy, że chu,j z tym i wracam do dziewczyn xDD

znowu nas wyganiają, bo idą się wykąpać do Luji, bo w domkach nie ma łazienek i prądu

Arek się pyta, czy mogą z chłopakami skorzystać z łazienki, no problema, więc biorą swoje rzeczy i idziemy do schroniska

pokój zamknięty, #!$%@?

zaczynamy szukać Boba i Gonziego, najpierws spotykamy Boba, ale on stwierdza że ni chooya nie wie gdzie jest Gonzi i że wyszedł godzinę temu z pokoju

kuhrwa cudownie

na dole słyszymy jakieś krzyki lasek z mojej szkoły, w tym zdanie "NIEPRAWDA, TO TY SIĘ SPIERDZIAŁAŚ" i chichoty sałatoniarza

aha, czyli harcują sobie na dole

schodzę na dół i biorę to co moje i wracam do pokoju xD

najpierw wchodzi Krzysiek, więc siadamy z Arkiem i Filipem na łóżkach i czekamy i zaczynamy gadać

Gonzi miał łóżko nade mną, na kołdrze znaleźliśmy te cukierki Nim dwa żujki łakocie i witaminy

zaczynamy je zżerać i rozwalać papierki po całym łóżku Warszawiaka, ale Filip wpadł na lepszy pomysł i krzyknął do Arka, żeby mu dał pastę do zębów

Filip po co Ci

"no zobaczysz daj"

ale po co

"Filip uspokój sie"

pięć minut później siedzimy wszyscy w trójkę i zawijamy pastę w te papierki tak, że wyglądają jak cukierki xDD potem kładziemy chwilę na kaloryfer, żeby sprawdzić czy ta pasta zastygnie czy się rozpuści

niestety nie doczekaliśmy się wyników eksperymentu bo, do pokoju wbił zziajany Gonzi i oznajmia, że chce skorzystać z łazienki

"czej bo Krzysiek się tera myje"

wspina się na łóźko i rozgląda się i pyta gdzie jego cukierki

Arek kiśnie, ja się trzymam za brzuch i patrzę za okno więc Filip mu mówi, że położył je na grzejnik żeby nikomu nie przeszkadzały

Gonzi schodzi z łóżka, podchodzi do grzejnika i bierze jednego z tych cukierków

odpakowanie.GIF

na widok tego, jak Gonzek sztywnieje i zaczyna się pocić nie wytrzymuję i papuguję pod sufit a Filip zaczyna się walić po kolanie xD

chłopaki nie tak szybko na tej karuzeli ohohoho uhuhuhu

Krzysiek wychodzi z łazienki, wchodzi Filip, potem Arek i zbierają się do swojego domku i zgadujemy się, że na drugą do nich wbijam

znowu zaczynam krążyć po schronisku, o jakiejkolwiek ciszy nocnej nie ma mowy, bo w sumie każdy robi co chce, a opiekunowie siedzą w jadalni, w coś tam grają i pewnie mają %%% i tylko któryś wychodzi co jakiś czas sprawdzić, czy wszyscy żyją

schodzę na dół do tego samego salonu co wcześniej i znowu próbuję się dodzwonić do Mateczki Polszy, coby znowu pogadać z psiapsi, ale nagle się natykam na jakieś pomieszczenie

spiżarnia

spędzam w niej całą godzinę, gadając z psiapsi, wpieprzając batoniki i słoik jakiejś podrobionej nutelli xD czuje dobrze cebulacka dusza

a żeby jeszcze im się odwdzięczyć za dziadka, biorę jeszcze kilka marsów i paczkę M&Msów i wracam w kierunku pokoju

niespodzianka kuhwa, znowu zamknięte xDD

Gonzi ty ch,uju złoty

nigdzie go nie ma, żadnych obłąkańczych krzyków, obszedłem wszystkie pokoje i nigdzie go nie było, więc się wkurzyłem i podbijam do Skwarka, czy go nie widział no bo heloł, chcę wejść do środka

i tak jeszcze przez pół godziny szukaliśmy Gonziego, który bawił się w hehe chowanego z patolą z mojej gimby

wziąłem od niego klucze, wszedłem do pokoju i jako, że było parę minut przed północą, postanowiłem że się wykąpię i trochę przekimam

biorę szybki prysznic, a międzyczasie przychodzi Bob i sałatoniarz

kładę się na łóżku i gaszę światło

leżę spokojnie przez 10 minut, nagle słyszę w pokoju nade mną jakieś krzyki

kurde jakieś znajome te wrzaski

ano tak

Luja popuściła temu Mareczkowi szpary i właśnie dawali mi z tego koncert

w sumie niby tbw, ale nie było fajnie słychać jęków laski, w której przez kilka ostatnich miesięcy się bujałeś

zakryłem głowę poduszką i do tej drugiej jakoś dotrwałem, wbiłem do chłopaków i gadaliśmy do rana, wyszedłem od nich koło piątej


22 września, wtorek, dzień 2

pobudka o siódmej, podnoszę się z łóżka i pierwsze, co widzę to Gonziego, który całą noc spał w tej koszulce sałatonu xD

no jak kto lubi

na śniadanko kawusia/gorąca czekolada, bułki z dżemem, biedonutellą i topionymi serkami, w porównaniu do kolacji uczta bogów

po śniadaniu wszyscy idziemy w góry, żeby się hehe powspinać, tylko nie pionowo, a poziomo, polecam, bardzo fajne

gdzieś koło południa miałem to nieszczęście, że byłem w jednej grupie z Lują, która co chwilę próbowała ze mną pogadać

później na obiedzie dowiedziałem się od Arka, że mówiła, cytuję "jest mi smutno, że Michał się do mnie nie odzywa :C"

o, jest Ci przykro? :<

ty ku,rwa biedaku pi,zdo jest Ci przykro? xDDD

wieczorkiem wróciliśmy do schroniska na kolację i w sumie nie zdarzyło się nic godnego uwagi, żeby to opisywać, więc możemy przejść do dnia następnego


23 września, środa, dzień 3

rano śniadanie, potem wszyscy się zaczęli pakować, bo mieliśmy od teraz mieszkać do soboty u swoich niemców, ja miałem spać u Lily, która wyglądała jak mieszanka emo, dresiary i rastamanki, ale była całkiem spoko, można z nią było pogadać o wszystkim

wszystko spoko, wracamy do Auerbach, na miejscu odbierają nas rodzice Niemców

matka Lily też była całkiem spoko ALE PROWADZIŁA TAK, ŻE ZE TRZY RAZY PRAWIE NAS NIE ZAPIE, RDOLIŁA ;_;

na szczęście na jakimś poboczu zamieniła się z Lily, która okazała się być znacznie lepszym kierowcą i szczęśliwie dotarliśmy do ich domu

domek wyglądał na mały, ale jak się weszło do srodka, to okazał się całkiem spory, dostałem pokój koło salonu babci Lily

miła, urocza staruszka po 70tce, ale coś mi mówiło, że za tym uśmiechem kryje się niepohamowana żądza wystrzelania wszystkich Polaczków i stworzenie IV rzeszy

każdy ma jakieś ambicje

przed pierwszą przyszła do mnie Lily i powiedziała, że teraz pójdziemy coś zjeść do restauracji z Tobiasem i Jannickiem, a potem pójdziemy na skatepark

no oki

do restauracji było dobre kilka minut, więc zaczęliśmy rozmawiać po angielsku, bo Skwarek uczy mnie, tak, że po niemiecku umiem się tylko przywitać xD

wbijamy do restauracji, a na miejscu Tobias z Gonzim, Jannick a i Aleksa jeszcze nie było

Gonzi postanowił się przebrać w mundur mateczki Polszy xDD

problem w tym, że naszywki miał nie po tej stronie co trzeba, ale trudno xD łorsoł rajs

zjedliśmy i poszliśmy na ten skatepark, całe szczęście był tam Arek, więc miałem z kim pogadać

dość szybko doszliśmy razem do wniosku, że ten skatepark jest miejscem spotkań zarówno okolicznych bananów jak i drobnej patoli

Tobias oznajmił wszystkim, że idzie po %%%, Lily powiedziała, że idzie z nim, więc my z Areczkiem też się zabraliśmy xD

w sklepie Tobias prowadzi nas do alejek z alko i pokazuje, co kupujemy

piwo 2,5%

#!$%@?.mp3

stwierdziłem, że w takim razie sobie daruję xD

i okazało się, że dobrze zrobiłem, bo Arek wypił 4 i był trzeźwy jak świnia

siedzimy na tych rampach, gadamy, w międzyczasie wbila Dominika2, która już mnie zaczynała #!$%@?ć swoim atencjowaniem i Kaśka

na zegarku dochodzi piąta, i towarzystwo dalej sztywne, ale wbija jakiś koleś, który nazywał się Dennis, i z plecaka wyjął dwie czarne Montany i jakąś tanią czerwoną farbę z Dobromira czy Kauflandu xD i nam wszystkim mówi, że będzie tu hehe malować

nie szło mu to w ogóle, więc wziąłem od niego te szpraje i zaczynam coś tam wyczyniać

ten czerwony był paskudny, niefajne krycie, ale dało radę nim zrobić logo whitemetalowego zespołu z Florencji, Slayera, na tyle rampy

z przodu walnąłem logo Testera Gier (jak mi to wyszło cudownie o matkobosko, niestety nie posiadam zdjęcia)

wszyscy robią oooo, jedna z tych niemieckich loszek wzięła tego czerwonego gniota i też nim coś zaczęła malować, a Arek sprawdzał, czy na pewno te Montany się skończyły

Tobias mówi, że za chwilę trzeba będzie spyerdalać, przyznaję mu rację i po chwili cały skatepark pustoszeje xD

Lily poszła gdzieś między bloki, ja Arek, Tobias i paru innych niemców poszliśmy wzdłuż ulicy

mówię im, żeby ruszyli dupy, ale niee, przecież można iść xD

i stało się to, czego się obawiałem

obracam się do tyłu, jesteśmy jakieś 50-60 metrów od skateparku, na który właśnie wjechała suka

Be quick or be dead jak to wrzeszczał Brus

IJOOO IJOOOO.mp3

tak szybko jak wtedy nie biegłem nigdy xDD i krzyczę do Tobiasa i reszty żebyśmy skręcili za jakieś magazyny i tam się ukryli, ale #!$%@? i dalej wzdłuż ulicy, super ucieczka coorvo

trzy ulice dalej Tobias się zatrzymuje, ciężko dyszy i wspiera się na kolanach

wszystko mi mówi, żeby spyerdalać, ale przecież go nie zostawię takiego

mówi, że już nie da rady

odwraca się i zaczyna biec w kierunku skateparku

reszta i ja patrzymy z ukrycia, jak podchodzi do radiowozu i mówi wszystko, że Polacy z wymiany to pomalowali, że to sramto, podaje nazwę szkoły

wyglądaj jak dzieciak z hitlejugend

nie wytrzymaj 10 minut biegu

już wiem czemu niemcy wtedy przegrali

uznaję, że nie ma sensu dłużej się w to bawić, więc podchodzę do bagietowozu z resztą i zaczyna się drobne przesłuchanie

"WHERE DO YOU LIVE?"

"BRZESZCZE" XDDDDD

popatrzyli się na mnie tak, jakby się mieli rozpłakać, i poprosili mnie, żebym to napisał

obejrzeli to, co nabazgrałem i poprosili o przeliterowanie xD

potem za nic nie potrafili napisać "ł" "ć" itp i mimo powagi sytuacji umierałem wewnętrznie

zabrali się za przepytywanie Arka

"name, surname?"

"ARKADIUSZ PISKORZ"

powtórka z rozrywki, a potem znowu "where do you live?"

"ZABORZE"

potem wpakowali naszą dwójkę do radiowozu, ale bez bransoletek i podjechaliśmy pod skatepark

zaczęli cykać fotki moim dziełom, potem zaczęli nas wypytywać o starsze graffiti i nawet nam próbowali wmówić, że je też zrobiliśmy

w międzyczasie próbowałem uzmysłowić sobie, jak bardzo jestem niedoje,bany

piąta po południu, widno jak nigdy, a ja sobie bez maski, ba, nawet bez chusty maluję jak gdyby nigdy nic i nawet nie ubrałem kaptura xDDD

chcę umrzeć

zapytali, gdzie są puszki, powiedzieliśmy im, że nie wiemy (tak naprawdę Arek wypieprzył te dwie Montany w jakieś krzaki kiedy uciekaliśmy, więc znaleźli tylko tę czerwoną)

postaliśmy chwilę, znowu wpakowali nas do wozu i prosto na komisariat

Lily i Tobias poszli na nogach i patrzyli na nas przez okno w poczekalni, a we mnie sie gotowało z #!$%@? i wymyślania 100 sposobów na jak najokrutniejszą śmier
  • 2