Wpis z mikrobloga

@sylwke3100: Co znaczy światowa katastrofa w energetyce? Globalny IEM? Nawet gdyby, to mamy generatory, prądnice, jest woda, wiatr. Musiałoby pozrywać wszystkie linie, poprzewracać wszystkie słupy, zniszczyć wszystkie stacje transformatorowe i wszystkie konwencjonalne elektrownie musiałyby być zburzone, by doszło do globalnej katastrofy energetycznej.

@sylwke3100: poza tym, że jest to skrajnie nierealne, to generalnie spora ilość ludzi dałaby radę na własną rękę produkować prąd. Wiadomo - nie byłoby internetu, telefonia komórkowa też by nie działała, ale mając krótkowalówki czy telefony satelitarne, da się komunikować. A ładowanie urządzeń - proste, domowej roboty prądnice. Jakieś przetwornice prądu czy inne tego typu rozwiązania. Ba - wystarczy zwykły silnik elektryczny, rower i kawałek gumy, by produkować prąd :)
@sylwke3100: Wiadomo - na początku będzie trudno. Trzeba będzie wrócić do handlu wymiennego (bo większość pieniędzy mamy w formie elektronicznej, w bankach), w zasadzie cofnąć się cywilizacyjnie o kilka dekad, ale człowiek to cwana bestia i da sobie radę. Po zneutralizowaniu zagrożenia odbudowałby infrastrukturę. Wiele zakładów ma własne elektrownie, więc dopóki mieliby źródło zasilania, to daliby radę.