Wpis z mikrobloga

@PytajNick: #spowiedz / Plastelinowy ludzik. / Bólu psychicznego nie da się pozbyć. On zawsze jest, być może nie zawsze się objawia. Chwilowo chowa, ale  zawsze wraca, przypomina o wszystkim tym co się wydarzyło. Pozostawia ślad, na zawsze.
Ból fizyczny trwa chwilę, a potem mija. Najczęściej siniak, lub jakieś inne uszkodzenie ciała przypomina o wszystkim tym co się wydarzyło. Znika i nie ma śladu, chyba, że jest to blizna.
Pani kurator sądowy wyszła z inicjatywą, abym skorzystał z pomocy psychologa. Kilka razy byłem, bez rezultatów. Kołem napędzającym problemy była matka. Wychodzę, potem wracam do bagna. Nie leczy się objawów, a chorobę.
Po jakimś czasie, Pani kurator wywarła taką presję na matce, że ta zgodziła się brać w tym udział. Pani psycholog przyszła do domu i już pierwszy zgrzyt. Matce zaczęło odbijać "ja nie mam problemów, to on ma, niech się leczy". Chwilę posiedziała i sobie poszła. Ja zostałem.
Nie pamiętam, czy potem kontynuowałem wizyty.
Psychiatra.
Niestety imienia i nazwiska tej Pani nie pamiętam. Takie osoby powinny tracić możliwość wykonywania zawodu. Od samego początku była nastawiona przeciwko mnie. Nie liczyło się to co mówię. Cały czas chciała na mnie wpłynąć. Trzymała stronę matki. Wywierała na mnie wpływ, presję. Dostałem leki.