Wpis z mikrobloga

Zakończenie roku w gimnazjum, młodziutka byłam, miałam z 14 lat. Po apelu poszliśmy do klas, nastała cisza, wstał nasz wychowawca i powiedział, że jeden z naszych kolegów, którego tamtego dnia nie było z nami - zginął. Wszyscy w szoku, no bo jak? Gdzie? Kiedy? Jakiś wypadek samochodowy? No bo chyba nie samobójstwo? Chłopak zawsze wesoły, mądry... Co się stało? I wiecie co? Jego ojciec, który miał schizofrenię, który się nie leczył, poderznal mu w nocy gardło... #feels
  • 30
  • Odpowiedz
Zdarzył jeszcze tamtej nocy kilka razy ugodzic we śnie swoją żonę, a gdy szedł do brata mojego kolegi aby zrobić to samo, mały zdarzył się obudzić i uciec do babci.
  • Odpowiedz