Wpis z mikrobloga

Jesteśmy z Maćkiem razem od kilku miesięcy. Ten chłopak to moja bratnia dusza, dogadujemy się bez słów.

W łóżku też jest nam świetnie, a do niedawna mieliśmy taką naszą śmieszną zabawę. Nazwaliśmy ją "Puka Dredzik", bo polegała na tym, że mój kochany brał do dłoni jeden ze swoich dredów i wkładał go w śmieszne miejsca. Wkładał mi go w dziurki od nosa i do uszu, co strasznie mnie bawiło i gilgotało. Uwielbiałam te wygłupy. Kilka razy w ferworze zabawy włożył mi dreda do piczki... Wiem, może to głupkowato brzmi, ale to było mega przyjemne! Stało się to naszą grą wstępną, bo "Dredzik" zaczął pukać do szparki. Czasem kilka dredów na raz. To był odjazd. Gilgotało mnie to i jednocześnie podniecało. Oczywiście po wybrykach zawsze psikałam mu dredy dezodorantem, więc nie śmierdziały. Bo wiadomo, że dredów myć nie można.

Jednak tydzień temu wydarzył się dramat - Maciek musiał ściąć dredy. Skończył studia i zaczął staż w firmie, gdzie wymagany jest "schludny" wygląd i kazali mu ściąć to cudo. Jestem w prawdziwym dołku, bo kochałam te jego dredy. Teraz Maciek wygląda jak inny koleś, no i nie ma czym dla zabawy mnie "pukać". Próbowaliśmy z ołówkiem obtoczonym w wełnie, ale to nie to samo. Pan "Dredzik" był hitem. Przez to wszystko straciłam pożądanie do mojego mężczyzny i nie wiem jak się z tym uporać.

Nie chcę, żeby nasze życie seksualne ucierpiało przez zmianę fryzury. Może znacie jakieś sposoby z poradzeniem sobie w żałobie po dredach?

  • 4