Wpis z mikrobloga

#creepystory #creepy #duchy

Opowiem wam moje doświadczenie z duchem. A konkretniej chyba duchem małej dziewczynki.

Kiedyś moi dziadkowie wprowadzili się do domu który wcześniej był PGRowskim zakładem. Nie jest to jakiś stary dom. Został wybudowany w czasie PRLu.
Zaraz po przeprowadzce dziadek wszedł na strych gdzie znalazł sporo jakichś książek i innych badziewi. Był tam także wózek dziecięcy. Wziął i go wywalił na śmietnik. Kilka dni później jak dziadkowie zasypiali to coś zaczęło biegać po domu. A dziadkowie należą do sceptyków w kwestii duchów. Było to tuptanie jakby małego dziecka. Nic z tym nie zrobili. Po prostu przytulili się do siebie i tak spędzili resztę nocy. Później był już spokój, przynajmniej tak mówili. Spokój był przez kolejne 10 lat.
Aż do niedawna jak spałem u dziadków. W środku nocy..... coś przyłożyło mi rękę do policzka. Tak jak się zerwałem to nigdy się nie zerwałem. Po prostu nigdy nie zdarzyło mi się zerwać ze snu więc było to coś wyjątkowego. Od razu zapaliłem lampkę (całe szczęście że była pod ręką), ale nic nie zauważyłem. W sennym amoku uznałem że to pewnie pająk i bez żadnego strachu poszedłem spać. Dopiero na drugi dzień przemyślałem to dokładnie i doszedłem do wniosku że to nie mógł być żaden pająk tylko naprawdę coś mnie dotknęło. Na pewno nie był to nikt z rodziny bo by nie zdążył uciec niezauważony. Nigdy także nie zrywałem się w nocy. Tak więc coś musi być na rzeczy.
Całe szczęście że jak nocujemy u dziadków to wcześniej leje się alkohol i nie zasypiam na trzeźwo.
  • 3
@#!$%@?: to to wiem. Miałem także świadomy sen że sobie po domu chodziłem a tak naprawdę spałem. Dlatego uważam że duchy istnieją ale na poziomie astralu czyli snu. Możemy je zobaczyć jak wejdziemy w lekki stan snu i nałoży się on na rzeczywistość.