Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć Mirki.
Chciałbym się o coś Was - jako niezawodnych specjalistów - doradzić. Z góry dziękuję za odpowiedzi.

Sprawa wygląda tak.
W tym roku kupiłem auto. Za własne, odłożone pieniądze (po części z 18-urodzin, ale jednak własne). Zainwestowałem w strzałę ponad 6 tysięcy złotych i na chwilę obecną jedynym wydatkiem zostało paliwo, przegląd, O/C oraz takie szczegóły jak klocki w następnym roku, czy opony na letni sezon.

Jednak wydając te 6 tysięcy, moje fundusze na auto spadły praktycznie do zera. Zostało mi tylko kilkaset złotych, ale nawet przy mojej znikomej jeździe (~600km miesięcznie) fundusze te skończą się bardzo szybko. Ratuje mnie LPG, ale tutaj ceny też lecą do góry, jak na pewno wiecie.

No i przechodząc do meritum... Mieszkam oczywiście z rodzicami, jestem w III klasie technikum. Nie mam możliwości zarobku (udało się jedynie w wakacje) ze względu na moją lokalizację. Rodzice opłacają mi szkołę, która też wymaga pewnego wkładu finansowego, dojazd (ponad 60km dziennie - na szczęście jest bus), opłaty pokroju jedzenia do szkoły czy drobnych wydatków takich jak doładowanie telefonu.
Rodzice mają sporo wydatków - ojciec niestety stracił pracę i był zmuszony przejść na wcześniejszą emeryturę, a mama pracuje w dwóch miejscach. Niczego nam nie brakuje, lodówka zawsze jest pełna, a dom jest naprawdę "okej" pod każdym względem. Ale wydaje mi się, że jestem coraz większym ciężarem
Czy uważacie, że zapytanie się z propozycją dokładania się do kosztów paliwa za samochód, będzie przegięciem? Jeżeli to moje auto, to powinienem za nie w 100% płacić, nawet w momencie, kiedy nie zarabiam ani grosza?

Bardzo proszę o pomoc, być może ktoś z Was był w podobnej sytuacji.
Dziękuję.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 10
  • Odpowiedz
wydaje mi się, że jestem coraz większym ciężarem

Czy uważacie, że zapytanie się z propozycją dokładania się do kosztów paliwa za samochód, będzie przegięciem?


Tak.
Ja generalnie nie rozumiem po co miałbym kupować samochód, skoro nie było by mnie stać na jego utrzymanie.
Mam odłożone trochę grosza i też mógłbym sobie kupić wózek, no ale po prostu nie mam zbyt wysokich i stałych miesięcznych wpływów, dlatego odpuszczam, choć naprawdę znudziło mi się już dojeżdżanie wszędzie busami.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Tak mi się wydaje, że w takiej sytuacji a) nie kupuje się samochodu b) nawet dokłada się rodzicom do wydatków, a nie odwrotnie. No sorry ale jesteś dorosły facet i jesteś jednak współodpowiedzialny za gospodarstwo domowe.
  • Odpowiedz
OP: @glitnir potrzebuję samochodu. Do tej pory dojazd busami w niektóre miejsca był bardzo kłopotliwy, czasem nie było połączenia, a musiałem się gdzieś dostać (szkoła). W takich przypadkach rodzice wozili mnie swoim autem.
No i różowy - przez szkołę zaczęliśmy widywać się coraz mniej, ponieważ przyjeżdżałem o godzinie X, a o godzinie X+2 musiałem już wracać, bo "ostatnia linia". Nie wiem czy rozumiesz o co chodzi...
Teraz po prostu mam
  • Odpowiedz
OP: @inlog dzięki za odpowiedź.
Ale powiedz, skoro się uczę i po prostu nie jestem w stanie (mimo, że chciałem i ciągle chcę - tak jak pisałem o pracy w wakacjach) się dokładać i zarabiać, to jak mam to robić?
W domu zajmuję się wszelkimi opłatami, częścią napraw i jak tylko mogę staram się pomóc w obowiązkach domowych. Nie jestem w stanie dać od siebie więcej, no bo jak? Miałbym
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Ok nikt ci szkoły nie każe rzucać i w kamieniołomach robić - tu nie chodzi o skrajności. Rób po prostu co możesz i nie dokładaj wydatków. Na pewno mam inną perspektywę, bo w mieście to i bez auta łatwiej sobie poradzić i dorobić, nawet jak się uczysz, też pewnie łatwiej.
  • Odpowiedz