Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czuję się jak śmieć,

Do czego zmierzam? Do oklepanego tematu - braku dziewczyny. Tak, jest wiele określeń na takiego pacjenta, stulejarz, frajer, już mnie to zaczyna szczerze mówiąc gówno obchodzić, ale i tak się zwierzę - z wielką chęcią.
Wiem, że nie jestem sam i nie jadę sam na tym wózku, ale... ja jestem sam i sztandarowe pytanie, które zadaje lub zadawała nam prawie każda mama - "A co mnie obchodzą inni?". Mam 21 lat, studiuję (dziennie), pracuję (ale bez szału), nie lubię za bardzo wyłazić do klubów bo 1. szkoda mi kasy 2. nie patrzę na kobiety/dziewczyny jako element do przysłowiowego "zaliczenia" zwłaszcza gdy jestem tym prawiczkiem, czy jak kto woli - stuleją :)
Nie mam jakiegoś większego problemu z rozmową z dziewczyną/koleżanką, pożartuję, pośmieję się, podtrzymam rozmowę. Ale z drugiej strony nie jest też tak, że z każdą mogę porozmawiać o czym kolwiek. Ja po prostu jestem wyczulony na ludzi, i może dlatego nie potrafię się z każdą (lub z każdym dogadać). Jak się rozmowa klei to jest super, a jak nie no to ja się wysilał nie będę, bo niby jakim prawem ja mam się starać, a druga strona ma to olewać?
Zapomniałam o najważniejszym - nie jestem jakimś Adonisem, bodybuilderem też nie, często były mi te dwie rzeczy wytykane, że chudziutki że to, że tamto (w podstawówce i w gimnazjum byłem tym gnębionym, co się dobrze uczył, ten do którego pdochodziło kilku chojraków, którzy teraz jak idą sami ulicą to spuszczają wzrok albo mówią "Siema, siema" udając, że nic się nie stało. Co do moich aktualnych gabarytów to będzie 75kg/179cm). W sumie to wychodzę z założenia, że na wszystko jest czas, i stopniowo może uda mi się pewne cele zrealizować, a z drugiej strony żyję w coraz to większym przekonaniu, no że nie uda się, że będę do końca sam. I tak jak już wcześniej wspomniałem nie zależy mi na przysłowiowym zamoczeniu, a większość prawiczków tak biadoli i płacze, że nie mają dziewczyny, a tak naprawdę brakuje im dziury. Często gdy spotykam się z kolegami to jest rozmowa własnie o tych rzeczach i czuję gdy czasami wzrokiem wodzą po mojej osobie, ale nie tylko wtedy. #!$%@? mnie, gdy z kimś się spotykam i ta osoba później spotyka się ze swoją sympatią i czuję się #!$%@? co najmniej głupio, jak ten chłopak/dziewczyna z obrazka która/y stoi po środku a w tle jest kochająca się para. Ja po prostu chciałbym mieć osobę, z którą będę mógł porozmawiać i nie bać się rozwijać, dzielić swoimi zainteresowaniami i dawać coś w zamian, bo chyba o to chodzi? Czy to tylko takie puste frazesy ludzi z Pokolenia Ikei i innych tego typu stron?
Mam siostrę (wiem, ona się nie liczy), której chłopak niedawno co wyszedł z aresztu w Iławie. Bardzo to przeżywała, płakała, nawet uciekała do alkoholu. Siedziałem z nią do późnej nocy, nawet jeżeli miałem wstawać o 5 czy 6 rano, ale siedziałem bo wiem jak się czuje człowiek, gdy brakuje mu kogoś z kim może czuć się sobą. Z drugiej strony #!$%@?ła mnie tym, że pije, że gada głupoty po alkoholu, ale co z tego? To w końcu jest mój obowiązek (ale czy każdy brat by się tego podjął? Nie sądzę, nie schlebiając sobie rzecz jasna), opieka nad rodziną, zwłaszcza, po tym,moja matka rozstała się z "ojcem". Tak, ojcem w cudzysłowiu, bo po 10 latach wyszło na jaw, że zdradzał moją mamę, ma z obcą babą dzieciaka, na którą i którego dawał kasę, gdy u nas piszczała bieda. Czy to przez to, że nie mam normalnej rodziny, jestem pozbawiony jakichkolwiek uczuć i nie mogę znaleźć tej przysłowiowej "drugiej połówki"? Wiem, że Wy dziewczyny lubicie u facetów poczucie humoru, a z tego co widzę to niektóre wręcz wolą jak facet robi z siebie błazna, jak cały czas mogą się z niego smiać. Ja niestety tak nie potrafię, pewne wydarzenia spowodowały u mnie brak poczucia pewności siebie, zaniżona samoocena, czuję się jak śmieć.
Czuję się jak śmieć zwłaszcza wtedy, gdy widzę jak Wy - dziewczyny (nie wszystkie oczywiście) lecicie na faceta, który lepiej wygląda, ma bogatszych rodziców przez co jest bardziej pewny siebie, zawiruje Wam w głowie, po czym Was zostawi bo uzna że jesteście kolejną laską i kolejnym punktem. Znam takiego chłopaczka, który pod zdjęciami wstawia jakieś prawilne opisiki, a dziewczynie zrobił dziecko i ją zostawił, ale żyje się dalej. Jak Was zrozumieć? Z jednej strony wolicie dupka, a później płacz, że faceci tacy sami, że już nigdy się nie zakochacie, gdzie ci dżentelmeni. Właśnie, gdzie? Gdy przytrzymanie drzwi lub ustąpienie miejsca w autobusie odbieracie jako próbę flirtu lub ostentacji okraszonym dziwnym spojrzeniem.

Skończyłem na byciu "dżentelmenem", tak tak. Nawet gdy w grę wchodzą dwuznaczne żarciki to niech to powie facet przystojny to będą śmieszki, heheszki. Niech taki sam żart rzuci lekko mówiąc ( :) ) mniej przystojny osobnik to już są dziwne spojrzenia i brak reakcji. Czyli z jednej strony się mówi, że dziewczyny nie patrzą na wygląd a bardziej na charakter, ale jeżeli postawić dwie osoby z tym samym charakterem ale z różnym wyglądem to sprawy mają się inaczej. Ale, nie winię Was bo my mamy tak samo, przepraszam - większość facetów - że patrzy na dziewczynę przez pryzmat twarzy, dupy i piersi. Ja niestety wiem, że nie ważne jak ładna byłaby dziewczyna to i tak wiem, że z góry jestem na straconej pozycji.

Pracowałem przez prawie rok w kinie, więc przewinęło się dużo osób - klientów i pracowników, także miałem wgląd w różnicę charakterów tychże osób. Większość osób patrzyła na mnie jak na człowieka gorszego sortu, bo zarabiał te kilka złotych za godzinę, ale musiał obsłużyć i nic poza tym. Gdy kasowałem bilety, to niektórzy ludzie dawali mi bilet do skasowania trzymając go za jak najmniejszą powierzchnię bojąc się, że przypadkiem ich dotknę. Często tak było w przypadku dziewczyn/kobiet, które szły jak pawie z nosem do góry bez żadnego dzień dobry ani dziękuję. Sytuacja oczywiście miała inny przebieg gdy bilety kasował chłopak lepiej wyglądający, a zwłaszcza ten z brodą - #!$%@?, że tak naprawdę klient nie zna tej osoby, ale widząc że wygląda lepiej to i maniery ma lepsze. Czy zawsze? Ja wiem, że tutaj parę razy już użyłem słów powszechnie uznanych za obraźliwe, ale uwierzcie mi - z tego co napisałem niech już wynika, że jestem nudny, że nie mam zainteresowań bóg wie jak oryginalnych, i może to prawda, ale z drugiej strony próbuję być sobą. Coraz mniejszą wagę przykładam do tego, czy komuś na mnie zależy czy nie. Ostatnio wracając wieczorem z pracy przeanalizowałem sobie całą sytuację, i tak sobie pomyślałem - kurcze, to są i takie sebiksy, które nic sobą nie reprezentują, ważą po 50 kg a udają bóg wie jakich kozaków i mają dziewczyny, to co ja robię źle? Dodajcie do tego wiele lat docinków w moją stronę co do mojego wyglądu fizycznego i naprawdę wtedy mi się chyba pierwszy raz zrobiło tak przykro, że ja #!$%@?ę. Można by rzecz że prawie mi łzy nie spłynęły. Bo czy to jest moja wina, że jedna osoba rodzi się mniej ładniejsza od innej, albo jest bardziej skromniejsza od innej? Jeżeli mógłbym cofnąć czas i zmienić pewne rzeczy to zmieniłbym. Nawet nie usprawiedliwiam tego introwertyzmem, bo tak jak wcześniej już wspomniałem, nie mam jakichś problemów z rozmową z dziewczynami (nie wszystkimi rzecz jasna, z tymi normalnymi jak najbardziej, ale jak widzę bez wymiany ani jednego słowa - księżniczkę co łatwo jest ocenić, to nawet sie nie trudzę). Z drugiej strony widzę zniewieściałych chłopców, którzy noszą modną grzywkę, drogie ciuchy i to wystarczy. Sytuacja sprzed paru miesięcy, wracałem autobusem z tegoż kina, gdy jakiś typ siedząc na siedzeniu zewnętrznym chciał podnieść rękę na jakąś dziewczynę gdy ta usiadła obok niego i go niechcący szturchnęła. Podszedłem tylko ja i dostał po łbie, mimo że wokół były większe prawilniaki które wypisują brat bratu bratem albo pdw albo inne #!$%@? muje (nota bene by w takim PDW nie wytrzymali dnia). Jestem z natury bardzo spokojną osobą, ale nie mogę uwierzyć że są dziewczyny, które lecą na chłopaków, którzy są gotowi podnieść rękę na nie a one nic sobie z tego nie robią.

Tracę wiarę w siebie, próbuję zająć się czymś innym. Za kilka lat mam zamiar iść do wojska, w międzyczasie odbyć staż w pewnej organizacji mającej siedzibę w Brukseli, ale są to tylko plany, ale zawsze jakieś plany. Ale co mi po tym, jak do szczęścia chciałbym mieć kogoś z kim mógłbym pogadać, pośmiać się, zwierzyć się może (mimo że wiem, że ludzie z reguły lubią jak mamy problemy, ale nie chcą o nich słychać) i ogólnie być sobą, a nie blokować się wewnętrznie nie wiedząc co powiedzieć.

Może naprawdę jest jakiś przekaz w powiedzeniu "Miej wy*****e a będzie Ci dane?" bo skoro kobiety otwarcie mówią że lubią dupków, a później płaczą że te same dupki je zdradzili to jest sens się starać, tym bardziej że ja nie umiem być takim #!$%@? dupkiem? A jestem na to wyczulony zwłaszcza po tym co dotknęło mnie, moją siostrę a zwłaszcza moją mamę. Wiem, jakie szlaufy chodzą po tym świecie, które są skłonne przyczynić się do rozbicia cudzej rodziny tylko dla chwilowej przyjemności finansowej.... Przepraszam za długość wyznania...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 13
;): każdy wcześniej czy później dochodzi do wniosku, że świat to bagno a dookoła same ch*je. Myślę, że może po prostu nie spotkaleś jeszcze kogoś wartościowego. Gdzie szukasz? Może warto byloby poćwiczyć jakieś spotkania np. na sympatiach czy innych takich. Żeby potrenować spotkania, rozmowy. Nikt nie każe Ci się od razu żenić ze spotkaną dziewczyną, ale może dodałoby Ci to trochę wiary w siebie.
Jezeli chodzi o kobiety... takie Karyny od
dziewczyna: Wydaje mi się, że zawsze byłbyś w stai kogoś znaleźć.. Ale widać, że masz jakieś zasady i swoje minimum, a do pewnego poziomu się nie zniżysz. Sebix ma dziewczynę Karynę, bo obeje nie są za mądrzy i parzą bardzo prosto na wszystko, podejrzewam, że nie mają w ogóle wymagań. Nie wiem czy byś chciał kobietę, która nie potrafi dobrze zdania złożyć i co chwilę mów "no weź ku***, jpdl".
A
AgresywnyŻul: Co to jest 21 lat xD Sytuacja rodzinna mogła Cię trochę poturbować psychicznie, ale nie jesteś wrakiem, z tego co piszesz.

Kiedyś byłem stulejką i było mi smutno, że dziewczyny mnie zlewają. W rozmawianiu z dziewczynami skilla zero. Pewnego dnia stwierdziłem, że ostatnim ratunkiem przed wbiciem Maga jest internet. Założyłem konto na Sympatii i wypatrzyłem parę fajnych lasek. Zbierałem się chyba z MIESIĄC żeby do jednej z nich napisać. Włożyłem
@AnonimoweMirkoWyznania: DL;DR.
Gościu, obsesyjne myślenie o tym i pisanie poematów nic nie da. Podbijaj po prostu do lasek ktore ci się podobają, to kwestia czasu kiedy jakąś znajdziesz. Nawet jeśli jesteś nieogarem, bo wtedy znajdziesz laske której nie będzie przeszkadzał twój nieogar. A jak cie któraś oleje, to przynajmniej bedziesz miał frajde że podbiłeś zamiast tylko o niej myśleć i się ślinić, potem wejdzie ci to w krew. No i praca