Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Byłem ostatnio na rozmowie rekrutacyjnej w jednej z większych polskich firm informatycznych na A. Takiego burdelu jak tam to nie widziałem chyba nigdzie indziej. Zgłosiłem się do recepcji, bo około 10 minutach oczekiwania podchodzi do mnie jak przypuszczałem, dyrektor albo manager. Wita się i mówi że dobrze trafiłem "bo akurat ma okienko, żeby ze mną porozmawiać". Nie żebym był zapisany na tą rozmowę od 2 tygodni. Już w tym momencie miałem żółtą lampkę i przestało mi się to podobać. Idziemy do pokoju żeby usiąść i porozmawiać. I się zaczyna. Przez 10-15 minut mówił mi jaka to firma nie jest super, czego oni nie robią, co umieją, czary mary, oczywiście wszystko okraszone solidną porcją korpomowy (musimy zrobić to asap, outsouringujemy coś tam gdzieś tam, etc). Siedzę i potakuję. Po tym jak skończył gadać, poszedł po technika żeby pogadał ze mną o moich umiejętnościach. Wchodzi. Oto on. Technik. Pan wielmożny. Spojrzał się na mnie spode łba, wzrok jakbym mu co najmniej matkę zabił. Siada i zaczyna się pytać. Po każdej mojej odpowiedzi jest chwila ciszy kiedy sonduje mnie wzrokiem, jakby nie wiem, chciał mnie zgwałcić. Pomlaskuje, potakuje. Po 10 pytaniach mówi, że już chyba wszystko wie i wychodzi. Dyrektor wstaje, dziękuje za rozmowę i na odchodne rzuca, że oczekiwanie na odpowiedź może być powyżej 3 tygodni bo "jest wielu chętnych". Totalne dno.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 4