Wpis z mikrobloga

Ben-Hur.
Widziałem wczoraj w kinie na Bemowie w Warszawie.
Film przyznam bardzo przyjemny. Wprowadzenie do historii może trochę przydługie, ale same sceny wyścigu rydwanów bardzo dobrze zrealizowane. Czuć było adrenalinę. Aktorzy przekonywujący. Toby Kebbell jest świetny. Odkąd zobaczyłem gościa w Rock'n'Rolla, wiedziałem że warto go obserwować. Podobnie sprawdził się w Warcrafcie. Tutaj mimo że rola nie była wybitna, to postać zagrana bardzo wiarygodnie.

Pytanie czy warto iść na długi film dla kilku fajnych scen. Jak ktoś ma ochotę spędzić dwie godzinki w kinie i nie szuka niczego ambitnego, to myślę że będzie zadowolony.

Zakończenie jednak rozczarowało. Wiecie jak obecnie filmy są wygładzane i nawet ostatni Robocop nie był taki szorstki i mroczny jak oryginał? Tu jest podobnie, a nawet osiągnięto nowe wyżyny "cukrzenia".
Historia kończy się tak szczęśliwie, że lepiej już chyba nie mogła. Było to bardzo niewiarygodne i uważam że smutniejsze/cięższe zakończenie nadało by o wiele lepszego wydźwięku tej historii. Brakowało chyba tylko żeby Jezusa nie ukrzyżowali.
#recenzja #film #opinia