Wpis z mikrobloga

Pamiętam, jak kiedyś postanowiłem kupić nową płytę grzewczą. Przeglądając sklepy internetowe byłem tak podjarany, że już na samą myśl dostawałem wzwodu. Po długich poszukiwaniach udało się. Znalazłem to czego chciałem. Piękne, błyszczące, lśniące, 4-miejscowe cacko. Od 3 miesięcy jadłem tylko ryż z cukrem popijając letnią wodą więc z odłożonych pieniędzy mogłem kupić to o czym marzyłem. Szybka wpłata, dostawa kurierem i czekam. Po kilku długich dniach słyszę dzwonek do drzwi. Jest! Moja płyta! Zbiegam szybko ze schodów po drodze potykając się o własne nogi i tak spadając, zahaczając zębami kolejno o wszystkie szczeble doleciałem do wejścia. Z szerokim, zakrwawionym bezzębnym uśmiechem otwieram drzwi. "Dzień dobry przywiozłem panu brodzik". Jaki #!$%@? brodzik? Zamawiałem płytę grzewczą. "A jaki to adres? ... A to przepraszam, pomyłka". Trzasnąłem drzwiami i pojechałem do dentysty. Akurat jak siedziałem na fotelu ze znieczuloną całą twarzą dzwoni telefon. Kurier. "Dzień dobry mam przesyłkę dla pana". Udało mi sie jedynie wyjęknąć: eeaaeeueu. "Nie rozumiem?". eeaauuu sąsiuaada. "Zostawić u sąsiada? Nie ma sprawy". U dentysty zostawiłem kolejną wypłatę, przez którą przez następny miesiąc będę jadł bułki z chlebem zamiast cieszyć się z posiadania nowej płyty i gotować wytworne posiłki.
Wróciłem do domu i czym prędzej pobiegłem do sąsiada. Gość daje mi jakieś porwany karton, umazany gównem i mówi, że kurier mu taki dał. Wziąłem bo nie miałem innego wyjścia i wróciłem do kuchni rozpakować przesyłkę. Moim oczom ukazała się piękna, wymarzona płyta grzewcza. Jak ja mam to #!$%@? podłączyć? O jest instrukcja jeszcze bardziej umazana gównem. No ale coś tam odczytałem podłączyłem kabel. Jakiś gaz jeszcze chcą żeby podłączać. Gaz do płyty bez palników? Nie podłączałem gazu bo w domu nie mam, ale na szczęście ci debile tego nie sprawdzają. Mogłem przejść do pierwszego uruchomienia. Wciskam power i nic. Wciskam jeszcze raz i nic. Wciskam dłużej i nic. Pewnie coś źle podłączyłem. Dzwonię po szwagra, on się na wszystkim zna. Szwagier jak to szwagier z pustymi rękami nie przyjeżdża. Zanim powiedziałem mu o co chodzi stuknęło już 0,7. "Chłopie przecież to jest łatwiejsze niż trafienie moczem do kibla" - powiedział. Skoro tak mówi to pewnie ma racje. Coś pogrzebał przy kablach, postukał młotkiem i zadowolony wciska włącznik. Ku naszemu zdziwieniu nic się nie dzieje. Zagląda jeszcze raz do tyłu i widzi napis #solgaz. "Solgaz? pierwsze słyszę" - mówi. Myśli, myśli, i wyczuwa jakiś dziwny zapach. "Spaliła się". Jak mogła się spalić jak nawet się nie uruchomiła? Chwila namysłu i zmienia zdanie. "A nie, to gówno". Już wiem dlaczego nie działa.
! Bo to gówniana płyta grzewcza.

#pastasolgaz