Wpis z mikrobloga

Siemanko jestem na wykopie nowym użytkownikiem, ale od dawno z ciekawością przeglądałem ten portal a szczególnie mikroblog, gdzie często widywałem ciekawe historie z życia. Pomyślałem, że i ja podzielę się z Wami dość zaskakującą i trochę straszną historią, która spotkała mnie i moją dziewczynę.

Niecałe dwa lata temu wynajmowaliśmy z dziewczyną mieszkanie na jednym z warszawskich osiedli. Ja jeździłem codziennie do pracy między 8 a 16 a Monika kończyła studia i zajmowała się głównie domowymi obowiązkami jak zakupy, sprzątanie, pranie itd.

Pewnego dnia po pracy postanowiłem wybrać się ze znajomymi na 2-3 piwa aby dość radośnie wejść w nadchodzący weekend, jak to zwykle bywa na takich spotkaniach z 2 piwek zrobiło się ponad 10 i około godziny 3 ruszyłem chwiejnym krokiem do domu. Próbując dość nieskutecznie otworzyć drzwi wejściowe rozmyślałem nad tym co tym razem naopowiadam dziewczynie(kolega wrócił z wojska?, może spotkałem przyjaciela z podstawówki?). Gdy tak myślałem jednocześnie próbując otworzyć dość wyjątkowo trudny do rozszyfrowania tego wieczoru zamek, usłyszałem, że ktoś znajduję się po drugiej stronie drzwi. Dźwięk dochodzący zza drzwi był bardzo niepokojący, jakby płakała za nimi dziewczyna. W tym momencie poczułem się mocno zaniepokojony i otrzeźwiałem w mgnieniu oka, szybkim ruchem otworzyłem zamek i wchodząc do środka zobaczyłem płaczącą Monikę siedzącą na fotelu z kieliszkiem wina w ręku.

Pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl - stało się coś strasznie niedobrego, moja dziewczyna praktycznie nigdy nie płaczę, a na pewno nie z powodu mojego wyjścia z kumplami na piwo po pracy. Podszedłem do niej szybkim krokiem i od razu zapytałem się co się stało, jednocześnie kładąc delikatnie moją rękę na jej włosach. Monika spojrzała się na mnie i powiedziała płaczącym głosem, że nie może mi nic powiedzieć. Po chwili namysłu widząc, że sprawa jest poważna odpowiedziałem, że mi może powiedzieć wszystko i nie ważne co to jest, my razem jako para rozwiążemy ten problem a ja nie będę się gniewał. Minęło jeszcze dobre kilkanaście minut zanim Monika kompletnie się uspokoiła i postanowiła o wszystkim mi powiedzieć. I teraz zaczyna się prawdziwa historia, w którą aż ciężko było mi uwierzyć. Okazało się, że od 2 tygodni przychodziły do niej smsy, e-maile i listy z wyznaniami miłosnymi i groźbami. Pokazała mi je wszystkie, gość pisał, że kocha ją ponad wszystko, że wie o mnie i kazał jej się ze mną rozstać. Wysyłał jej nawet zdjęcia domu jej rodziców z podpisem, że spali ich dom z nimi w środku, jeżeli cokolwiek powie mi o tych wiadomościach. W ostatniej wiadomości napisał, że ma się ze mną rozstać na zawsze i pokochać jego. Najgorsza była ostatnia część - okazało się, że dzień wcześniej gdy Monika wracała z zakupami, kiedy ja byłem w pracy, podszedł do niej jakiś nieznajomy gość ładnie ubrany z uśmiechem na ustach mówiąc do niej "Dzień dobry pani Moniko" po czym odszedł. Problem w tym, że ona nigdy nie widziała go na oczy. Teraz pewnie myślicie, że ta cała historia jest wymyślona, ale to stało się naprawdę i jeszcze do teraz mam ciarki na plecach jak o tym myślę. Wracając do historii, udało mi się uspokoić Monikę i razem uzgodniliśmy, że rano porozmawiamy o tym poważnie.

Budząc się rano pierwszą moją myślą było to, że to wszystko śniło mi się w nocy, jednak wzrok Moniki patrzącej na mnie szybko uświadomił mi, że to nie sen a rzeczywistość. Jak to na mnie przystało wpadłem na debilny plan, który na pierwszy rzut oka mógł wydawać się idiotyczny, jednak taki nie był. Postanowiłem, że w poniedziałek po weekendzie będę udawał, że normalnie jadę do pracy, a tak naprawdę zatrzymam się 2 ulicę dalej i pójdę na piechotę w miejsce gdzie Monika zawsze wraca z zakupami z nadzieją, że znowu będzie tam ten koleś(oczywiście poinformowałem ją o całym planie).

Weekend minął spokojnie i nadeszła pora na realizację planu, ubierając się rano czułem się trochę jak w filmie klasy C. Wyszedłem spokojnie do pracy, wsiadłem do samochodu i zgodnie z ustaleniami około 600 metrów dalej zatrzymałem się, odczekałem 30 minut i ruszyłem w kierunku trasy Moniki. Gdy już dochodziłem do wybranego miejsca, zauważyłem gościa w kapeluszu i pięknym garniturze stojącego pod kioskiem. Od razu domyśliłem się, że to on ale postanowiłem schować się obok klatki i poczekać, aż Monika zacznie wracać. Po około 10 minutach zobaczyłem swoją żonę idącą wolnym krokiem z zakupami, gdy ją tylko zobaczył zaczął iść w jej stronę z wyraźnym uśmiechem na twarzy. W tym momencie poczułem wielki stres i tak jakby serce, aż zaczęło mi nierówno bić(ciężko to opisać) więc mimo wszystko ruszyłem blokując mu drogę i zadając mocnym tonem pytanie:

-Czy to ty prześladujesz moją dziewczynę?
Na co gość ze strachem w oczach odpowiedział


  • 2