Wpis z mikrobloga

@katom: Proszę Ciebie o opinię, licząc na szczerość. Piszę, bo to jest dla mnie ważne. Może Ty coś będziesz wiedział.

Muzykę słyszę zawsze, nawet jak jestem zrelaksowany. Właściwie, to mam dobre życie, z którego jestem zadowolony. Świetna żona, super dzieci ( 2 córeczki). jestem zdrowy, młody (30 lat).

Objawy:
1) niemal bezustannie słyszę muzykę. Od dziecka wychowywałem się w muzykalnej rodzinie, ale moje słyszenie muzyki zaczęło się dopiero kiedy miałem jakieś 17 -18 lat. Wtedy świadomie skupiłem się na tym, by muzykę odtwarzać w umyśle. Mocno wysilałem swój umysł muzycznie; uczyłem się, myślałem o muzyce, projektowałem - bo po prostu to kocham. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale w tym samym czasie popalałem trawkę - nieregularnie i nie nałogowo, ale bywało intensywnie.

2) Żeby nie słyszeć muzyki muszę mieć spokój. Najlepiej, jeżeli dookoła nic absorbującego się nie dzieje. Wtedy staram się skupić na tym co mnie otacza i wyciszyć to, co projektuję - czyli muzykę. Jak wytrzymam i nic mnie nie rozproszy, to nagle zaczynam dostrzegać więcej otaczającej mnie rzeczywistości - nastaje cisza w moim umyśle i czuję się trochę, jakbym się obudził. I UWAGA ( to wydaje mi się ważne) wtedy czuję, jak odtykają mi się uszy, z zatok na czole jakby śluz ściekał - zaczynam więcej słyszeć dookoła i czuję, jakbym się uwalniał z podświadomości. Zaczynam widzieć rzeczywistość bardziej :)

Mogę pisać więcej, ale sądzę, że to, co napisałem dość dobrze oddaje moje odczucia. Co o tym sadzisz? Powiedz coś proszę.
  • 2
Myślę że internet może nam utrudniać trochę komunikację ale postaram się zrozumieć tak wiele jak mogę i będę starał się dawać Ci różne sugestie i pomysły. Będę też pytał o różne rzeczy które mogą mi przyjść do głowy. Staraj się odpowiadać szczerze, niekoniecznie chcę znać wszelkie szczegóły danych sytuacji, choć mogą okazać się istotne. Bardziej zależy mi na umiejętnym i szczerym nazwaniu stanów i emocji które odczuwasz w danych sytuacjach.

Ok, a
Sorry za poślizg w odpisywaniu - praca goni ;) Myślę że mógłbyś spróbować jednej z dwu a może o obydwu rzeczy jednocześnie.
1. Poznać swoja przypadłość, zaznajomić z wszelkimi jej barwami, oswoić nauczyć się lubić. Chodzi mi tutaj o dwie rzeczy. Pierwsza to zaznajomienie się z "wrogiem" - nie można walczyć z czymś jeśli dobrze tego nie poznamy. Często zaś, gdy poznamy "wroga" okazuje się być wcale nie taki straszny - nie