Wpis z mikrobloga

Wczoraj udalo mi się osiągnąć jeden z postawionych sobie celów. W rok przebiegłem 500km. Dla jednych z was to nic, dla innych porównywalne ze wspinaczką na Mount Everest.

Jak zaczynałem dopiero biegać to czułem się jak u podnóży Mount Everestu właśnie. Z czasem było coraz lepiej, biło się kolejne swoje rekordy.

Biegając po plaży po zachodzie słońca czy przed wschodem słońca kilkukrotnie się zdarzyło, że potknąłem się o jakiś niezauważony kamień czy cuś i się wywracałem. Prawie skręciłem kostkę kilkukrotnie, na szczęście tylko 'prawie' i nic ponadto. Miałem przerwy w bieganiu czy to przez choroby, wyjazdy, ciapate, wymówka #4, wymówka #5... ale dałem radę.

A, właśnie. Jak już pisałem wraz z upływem czasu i tym jak przybywały mi kilometry na liczniku gdy miałem już przebiegnięte ok. 400km zdałem sobie sprawę, że w sumie to dałbym radę przebiec 1,000km w rok.

I taki mam właśnie cel. Do 20 stycznia 2017 przebiec 1,000km.

Propsy dla Bro @feuer za zmotywowanie mojej grubej dupy.

A na obrazku poniżej widać jak chillowałem w basenie ze szklaneczką The Glenlivet 15yo i świętowałem sobie dobicie do w/w 500km.

Polecam ten stan Mirki i Mirabelki ʕʔ

#friqnabali #chwalesie #bieganie #whisky
T.....Q - Wczoraj udalo mi się osiągnąć jeden z postawionych sobie celów. W rok przeb...

źródło: comment_eAnBBcivYQjicXtFL7EjpCit3Ga7SyFL.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
@feuer: Oki, wszystkie argumenty rozumiem, ale:

trzeba miec gdzie jezdzic

ja biegam po plazy ktora mam pod domem

Po plaży też można jeździć (no chyba, że ta plaża ma 10 x 10), w dodatku wtedy bardziej się męczysz, czyli symulator palenia kalorii w górach. :)
  • Odpowiedz