Wpis z mikrobloga

A jeśli tak naprawdę byliśmy jedynym pechowym plemnikiem, i zamiast umrzeć 'w zarodku' jak wszystkie pozostałe - czyli zgodnie z regułą, celem - my jako skutek uboczny, błąd, przychodzimy niepotrzebnie na ten świat, zamiast podążać za resztą? I jeśli choroby które nas atakuja, wypadki samochodowe, rak, stopniowa utrata zdrowia, są naturalnym następstwem, i mają na celu nasze opuszczenie tego świata, przerwanie incydentu jakim jest nasz nieprawidłowy rozwój, czyli egzystencja, a my zamiast korzystać z pomocy, dalej brniemy w błędnym przeświadczeniu, że to życie ma jakiś sens, wymyślamy religie, wypieramy fakt, że każde życie kończy sie śmiercią - a przecież nie bez powodu. Gdy śmierć nie nadchodzi tak szybko jak powinna, po upływie kilkudziesięciu miesięcy, mechanizmy adaptacyjne tej anomalii jaka jest zjawisko zwane życiem, wytwarzają u nas nietolerancje wobec perspektywy śmierci, i pozwalają nieporządanemu zjawisku - życiu - trwać i pasożytować dalej na naszym nieszczęściu.

Jeśli to śmierć jest naszym celem, a życie - jako odchył od normy, to dzieło naszego nieuksztaltowanego prawidłowo umysłu, a tylko smierć i poprzedzającą ja ostatnia aktywność szyszynki jest dla nas naturalnym biegiem losu, pozwalającym "iść dalej", trwać ponad prymitywna forma iluzji jaka jest życie, i dopełnić to czemu jesteśmy przeznaczeni.
  • 4