Wpis z mikrobloga

Ale miał tak zesztywniałe łapki od ściskania sznurka, że przez cały tydzień
trzymał je wyciągnięte w górę. Ile razy mucha siadła mu na nosie, nie mógł odpędzić
jej łapką, tylko zdmuchiwał ją, ot tak: “puch, puch, puch!” i zdaje mi się, choć nie
jestem tego pewien, że i dlatego jeszcze nazwano Misia Puchatkiem.
Czy to już koniec historyjki? - zapytał Krzyś.
- Tak, to koniec t e j historyjki. Ale są jeszcze inne.
- O Puchatku i o mnie?
- I o Króliku, i o Prosiaczku, i o was wszystkich. Czy już ich nie pamiętasz?
- Pamiętam, tylko kiedy chcę je sobie przypomnieć, to zapominam.
- O tym, jak Puchatek i Prosiaczek polowali na Słonia...
- No i nie złapali go, prawda?
- Nie.
- Puchatek nie mógł, bo jest głupiutki. A czy ja go złapałem?
- O tym jest właśnie w tej historyjce.
Krzyś kiwnął główką.
- Przypominam sobie - powiedział Krzyś - tylko Puchatek już dobrze nie
pamięta. I Puchatek chciałby, żeby mu ją znowu opowiedzieć, bo on lubi prawdziwe
historie, a nie wymyślone.
- I ja tak myślę - powiedziałem.
Krzyś westchnął głęboko, wziął Misia za łapkę i, ciągnąć go za sobą, poszedł w
stronę drzwi. Przy drzwiach odwrócił się i powiedział:
- Czy możesz przyjść do mnie, jak będę w kąpieli?
- Mogę - odpowiedziałem.
- Ale ja go nie skaleczyłem, kiedy strzeliłem z fuzji, prawda?
- Nic a nic.
Krzyś kiwnął główką i wyszedł, a po chwili usłyszałem: t u k-t u k-t u k-t u k.
To Kubuś Puchatek wchodził za Krzysiem na górę po schodach.
  • 1