Wpis z mikrobloga

Ahah... obejrzałem 2 pierwsze odcinki Charlotte z kumplem, który ma niewielkie pojęcie o anime. Jego opinię na razie pominę, bo to dopiero początek.
Bożesz, nie miałem nawet świadomości jak wiele jest tam elementów, które będą miały fundamentalne znaczenie wiele odcinków później. Człowiek po prostu o tym zapomina. Zatem - po zaczęciu serii na nowo oceniam ją jeszcze lepiej :D Prowadzenie akcji, animacja, muzyka, efekty graficzne i dźwiękowe - wszystko na wysokim poziomie. Ale ludzie i tak będą pisać, że to jedno z największych gówien, jakie widzieli. I to jest racjonalne? No przepraszam, ale chyba nie.
#randomanimeshit #charlotte #naotomori #
nihon - Ahah... obejrzałem 2 pierwsze odcinki Charlotte z kumplem, który ma niewielki...

źródło: comment_aP0YIowoL0YagzSHRSsCYYkNxDC0g007.jpg

Pobierz
  • 21
@Votlipak: część mnie zacząła wierzyć, że to naprawdę jest syf po tym, co czytałem, ale im więcej oglądam, tym bardziej mi się to podoba. I mi jak najbardziej odpowiada ten stan :) A serio miałem obawy, że sam uznam to za gówno. Całe szczęście jest wprost przeciwnie. Więc pozostaje mi tylko wam wszystkim podziękować ;p
@nihon: miłość ślepa jest, kiedyś przejrzysz na oczy... albo i nie ( ͡° ʖ̯ ͡°)

BTW. Czy tylko mi sie wydaje, że Nao to nic innego jak taka jakby fuzja miedzy Yurippe a Tomoyo? Tyle, że ta druga wiecej emocji wyciągała na zewnątrz mimo swojego twardego charakteru.
Naszła mnie ochota na posłuchanie OST. A tu... DENIED, premiera 4 listopada ;_; Matko, ile to czasu, zmiłujcie się (,)
@MlodyDziadzioSpamer: Ja już swoje zdanie nakreśliłem, seria jest słaba. Scenariusz ma potencjał, ale ukiszenie go do 13 epków wyszło tylko na złe. Szkoda, mówi sie trudno.

Może kiedyś wyjdzie jakiś tam Charlotte 2xxx jak w przypadku Kanona 2006 i naprawi błedy z przeszłości.

Cały czas jednak mam wrażenie, że cały ten scenariusz był krojony bardziej jak pod Visual Novelke, a nie anime. Takie samo miałem odczucie przy Angel Beats.
@Votlipak: musiałem sobie zgóglować, by przypomnieć postacie. Faktycznie dość trafne spostrzeżenie. Yurippe o ile pamiętam - skupienie na strategicznym myśleniu. Ale i nieco wybuchowy charakter. No a Tomoyo to oczywiście stonowana, empatyczna i rozsądna dziewoja. Spokojna, przyjemna... Faktycznie jakby połączyć te dwie to taka Nao z tego wychodzi ;p
@Votlipak: chyba widziałem. Z tego co pamiętam podobało mi się. Ale ja tak dużo chińskich bajek w krótkim czasie pochłaniam że mój mózg niestety sporo z tego sobie po prostu usuwa ;p Ale ma to i swoje zalety - powrót do takiej serii to przeżywanie jej na nowo i coś wspaniałego ʕʔ
edit... aaaa, VN. Nie, nie znam ;p Widziałem tylko odcinki specjalne Clannadu.
@nihon: Visual Nowela nie została zekrwnizowana - wyłącznie była pokazana w OVIe "ścieżka" Tomoyo z oryginalnego Clannada, podobnie było z siostrami Fujibayashi. Tomoyo After to historia alternatywna, opowiadajaca co by było, gdyby Okazaki wybrał ja zamiast Nagise.

Anime nie ma, ale adaptacja w formie mangi jak coś jest. Ma dobre oceny, ale sam nie czytałem tej mangi więc trudno mi się wypowiedzieć
@Votlipak: dzięki za info. Ogólnie jestem lekko pod wpływem ;p To amv wyżej to jedno z moich ulubionych. Bożesz, jakie to feelsy we mnie pobudza. Wręcz redefiniuje mój światopogląd na związki i historie miłosne. Szczerze przyznam, że do Clannadu (Clannada? Mniejsza) podchodziłem 2 razy, bo na początku wydawał mi się zbyt cukierkowy, zbyt rozemocjonowany itd. itp. Ale łojezu... ile ja wspaniałych rzeczy z tą serią wspominam. Chociażby ten jeden kawałek. Gdy
nihon - @Votlipak: dzięki za info. Ogólnie jestem lekko pod wpływem ;p To amv wyżej t...
@Votlipak: ogólnie przypomniało mi się, że zacząłem VN. Ale ja nie mam siły i cierpliwości do takich rzeczy. To samo miałem z Fate ;p Rozumiem, że warto to poznać, ale nie mam tyle samozaparcia.
@Votlipak: klimat przy obcowaniu z VN jest niezastąpiony... Mimo ze przetrwałem tylko pierwszych kilka scen w obu w/w VN, jestem w stanie przewidzieć że poznanie tego wszystkiego i później obcowanie z anime, rozumienie pewnych smaczków jest wspaniałym uczuciem. No ale ze mnie zbyt wielki leń ;p Może kiedyś... rzekłem i nigdy się za to i tak pewnie nie wezmę...