Aktywne Wpisy
njdnsjdnjs +103
Trochę się zastanawiałam, czy opisać tu swoje traumy, ale zdecydowałam, póki co, że to zrobię. Chociaż nie sądzę, żebyście byli dobrym audytorium. Będzie długie.
Kiedyś poznałam tu pewnego wykopka. Takiego lubianego i szanowanego. Co siedział na nocnej i miał dużo plusów pod wpisami i kilku kolegow z mirko. Oczywiście ignorowałam wszystkie redflagi, ktore podejrzewam, teraz by juz nie umknęły mojej uwadze. Czemu tak robiłam, nie wiem. Nałożyło się na to mnóstwo czynników,
Kiedyś poznałam tu pewnego wykopka. Takiego lubianego i szanowanego. Co siedział na nocnej i miał dużo plusów pod wpisami i kilku kolegow z mirko. Oczywiście ignorowałam wszystkie redflagi, ktore podejrzewam, teraz by juz nie umknęły mojej uwadze. Czemu tak robiłam, nie wiem. Nałożyło się na to mnóstwo czynników,
InnyWymiar90 +69
Chyba jeszcze nie było #pokazplecy xd
#malowaniew30dni
Znacie to? Pewnie znacie. Więc to nie będzie taki poradnik. To będzie poradnik dla początkującego malarza od kogoś, kto 30 dni temu pierwszy raz trzymał pędzel w ręku (no dobra, może wcześniej malowałem ściany w łazience) i kupił wszystko najtaniej jak się da. A skończył z tym:
http://i.imgur.com/WAffBZt.jpg
Małe podsumowanie
No i koniec. Nie da się ukryć, że zainteresowanie było mniejsze niż rysowaniem w 30 dni, ale też mnie to specjalnie nie dziwi. Rysowanie interesuje znacznie większą grupę ludzi, bo po prostu każdy ma pod ręką narzędzia i materiały, by się za to wziąć (tylko nikomu się nie chce). Jednak takie podejście jest "odrobinę" bezsensowne, bo... malowanie jest znacznie, znacznie łatwiejsze niż rysowanie - wbrew temu, co się ludziom wydaje. Z prostego powodu: w malowaniu ZAWSZE możesz coś poprawić. Nieograniczoną ilość razy. Po prostu zamalowujesz fragment i malujesz znowu. W rysowaniu - nie. Wytrzeć można co najwyżej 2-3 razy, bo kartka zacznie się przecierać, wytarcie detalu jest bardzo trudne, najczęściej i tak zostają ślady, a jeśli to był miękki ołówek, to pozamiatane. Dodatkowo, farba i pędzel sprawiają, że nawet zwykła kreska wygląda jakoś tak - ładnie. Sama w sobie. Jeśli nabazgrzesz byle co na papierze - będzie wyglądało jak byle co. Jeśli nabazgrzesz byle co farbą na płótnie - będzie wyglądało jak nie wiadomo co. A różnica między Byle Czym a Nie Wiadomo Czym jest znaczna.
I nie, nie ma z tym więcej roboty, nie trzeba rozkładać gazet po całym domu, farba nie śmierdzi, nie zatrujecie się ołowiem. Ostatni obraz kończyłem siedząc przed komputerem, z podobraziem opartym częściowo o biurko, częściowo o siebie, nabierałem farby z palety na biurku i malowałem. Bez żadnych sztalug, bez rękawiczek, rozwalony jak świnia na fotelu.
A więc, komu polecam?
Jeśli tylko jesteś zainteresowany twróczością wizualną w jakimkolwiek stopniu i masz wolne 50-60zł - próbuj. Możesz tylko zyskać. Największy plus jest z tego taki, że nawet jeśli się rozmyślisz, to zostaje ci obraz. Twój osobisty, własnoręcznie namalowany kawałek historii twojego życia, który możesz powiesić na ścianie. Za każdym razem, gdy usiądziesz na kanapie i będziesz patrzył na ten obraz, on również będzie patrzył na ciebie. A szkice? Jeśli próbowałeś rysować, to masę szkiców pewnie już dawno wyrzuciłeś. Natomiast obraz, nawet skrajnie nieudany, jest jakimś takim zbyt "poważnym" bytem, żeby go tak potraktować.
A teraz mały poradnik ode mnie.
PORADNIK
Farby
Zużycie farb i paleta podaczas ostatnich 30 dni: http://i.imgur.com/B6LZPpI.jpg (+1 tubka białej 100ml; czarnej to chyba do końca życia nie zużyję)
Wybierz akrylowe. Olejne schną długo (całymi dniami albo i tygodniami), rozrabiają się z temperą, której nie zaleca się używać w pomieszczeniach (i śmierdzi, jak nie kupicie bezzapachowej) i są droższe. Akrylowe są tańsze, rozrabiają się z wodą, schną w kilka minut i nie pachną, konsystencja ta sama jak olejnych, w użyciu identyczne jak olejne i tak samo długowieczne (przypuszczalnie, bo wynaleziono je jakieś 60 lat temu, więc dowiemy się za 500 lat). 4-0 dla akrylowych i tyle w temacie. Możecie usłyszeć głosy sprzeciwu ze strony plebsu z ASP i technologicznie zacofanych typów od "URF DURF TYLKO OLEJNE, 10 TYSIĘCY LAT TRADYCJI! LEONARDO Z VINCI MALOWAŁ OLEJNYMI!! I FRED FLINSTON Z LASCAUX TEŻ!!!". Nie przejmować się, olać.
A, i pamiętajcie - olejne i akrylowe nie różnią się w użyciu wcale. Możecie spokojnie korzystać z wideoporadników o farbach olejnych.
Różnica w jakości między chińskimi za kilka złotych a profesjonalnymi - zależna od koloru.
Czarne - brak różnicy. Pewnie dlatego, że pigment można uzyskać z byle czego.
Białe - najtańsze ujdą, ale lepiej kupić oddzielnie, niż w zestawie, bo białej schodzi 10x więcej, niż czarnej (na 1cm^2 czarnej farby trzeba położyć z 5 warstw białej, żeby czarną zakryć całkowicie).
Kolory - w tanich najsłabsze są zielone. Ale generalnie różnicę poczujecie dopiero, jak się wkręcicie w temat. Wtedy sobie będziecie dobierać farby za kilkadziesiąt złotych, czytać składy i recenzje. To nie jest różnica jak między chińskim smartfonem za 60zł a iPhonem, nie ma co się bać.
Pędzle
Pędzle, które kupiłem vs pędzle, których faktycznie użyłem więcej niż raz: http://i.imgur.com/1wOGEOD.jpg
Najtańsze, chińskie pędzle można kupić pewnie i od złótówki. Ja kupiłem (wszystkie nylonowe):
- 2 zestawy małych pędzelków (6 szt., płaskie i okrągłe, 3,50zł za zestaw) - z perspektywy czasu stwierdzam, że nie było to do końca mądre. Pędzle sprawują się nawet dobrze, ale zestawu okrągłych nie użyłem chyba ani razu i wolałbym zamiast tego kupić za te 7-8zł dwa lepsze pędzle do detali.
- pędzel "koci język" firmy Renesans (1,5cm) za 7-8zł (nie pamiętam) - bardzo dobry, odpowiednio ciężka rączka, długa, solidna, włosie też ok, szybko wraca do formy po umyciu.
- zestaw 3 dużych, płaskich pędzli do teł (6-10cm, chyba 3-4zł) - nie ma sensu kupować droższych pędzli do tła, w szczególności nie szczecinowych.
- pędzel "wachlarz" firmy bez nazwy, też chyba 7-8zł - nie znalazłem jeszcze zastosowania, ale kiedyś może się przyda. Niemniej, muszę powiedzieć, że ten pędzel firmy bez nazwy jest lepiej i ładniej wykonany, niż Renesans...
Posiadanie większej ilości tego samego pędzla jest mało opłacalne, ale wygodne, jeśli używasz dużej ilości różnych kolorów. Farby jaśniejsze brudzą się momentalnie nawet najmniejszą ilością ciemniejszej barwy, dlatego przed zmianą np. z czarnego na biały, trzeba za każdym razem pędzle wypłukać i wytrzeć. W rzeczywistości nie robi się tego zbyt często (np. ja zazwyczaj najpierw robię ogólny szkic, potem ciemniejsze barwy, potem jasne i dopiero na koniec jest dużo poprawiania), ale jeśli chcesz się czuć jak maharadża i nie liczysz pieniędzy, to zawsze znajdziesz użytek dla dodatkowych pędzli.
Wytrzymałość włosia - nie zauważyłem prawie żadnej różnicy między chińskimi pędzlami a droższymi. Jedynie przy bardzo mocnym szarpaniu po płótnie chińskim zaczęło się wyginać włosie (ale robiłem tak raz i nie było to rozważne). Jednak te droższe szybciej wracają do swojej pierwotnej formy po wypłukaniu.
Niestety wielkości pędzli musicie sprawdzać po centymetrach, bo numeracja jest niespójna wśród firm (zwłaszcza chińskich). Jak z butami.
Płótno
Płótno to sama szmata, podobrazie to szmata naciągnięta firmowo na bejtram (ramkę z drewna), tablica malarska to płyta/sklejka 3-4mm z naklejoną szmatą. W skrócie - tablice malarskie są świetne do testowania, bo tańsze o 2-3zł od podobrazia tej samej wielkości, natomiast podobrazie to coś, co można już wieszać samo na ścianę. Tablica wyglądałaby raczej słabo bez ramy. Płótna są różne, ale samych płócien nie polecam kupować, bo pierwsze primo, że drogie, a drugie primo, że ciężko potem z tym coś zrobić, bo i tak trzeba dokupić blejtram, później to samemu naciągać i tak dalej...
Tanie podobrazia firmy o nazwie pisanej znakami obrazkowymi są zupełnie przyzwoite. Właściwie są znacznie lepszej jakości, niż się spodziewałem. Nie natrafiłem na żadną skazę ani niedoróbkę (a kupiłem 5 sztuk), deski są mocne, proste, trzeba je naprawdę intencjonalnie rąbnąć o podłogę, żeby cokolwiek się złamało. Możecie brać i się nie zastanawiać. W płótno na metry się pobawicie jak nabierzecie pewności, że chcecie w to brnąć - bo jest naprawdę drogo.
Wielkość - na początek polecam 30x40. Jest to wielkość około dwóch kartek A4. Mniejszych nie ma sensu kupować, bo czeka was tylko frustracja (bardzo ciężko się maluje w małej skali), podobnie z większymi niż 30x50 - ciężko to ogarnąć wzrokiem na początku. Do testowania polecam sobie kupić tablicę malarską tej samej wielkości, na której będziecie mogli testować pociągnięcia pędzla i ogólnie oswoić się z malowaniem. Taką tablicę można potem bez skrupułów zamalować farbą do ścian i znowu malować. Jeśli macie pod ręką jakieś grubsze tektury, dyktę, sklejkę itp. - możecie nie kupować tablicy.
Sztalugi
Bez jaj. Zbij sobie trzy patyki.
CO KUPIĆ
Zestaw dla początkującego, który nie wie, czy mu się to spodoba i chce wydać jak najmniej:
- pędzel duży, 5-10cm, nylon, płaski - 3zł (często za zestaw trzech) - tu się nie ma co namyślać, bierzcie najtańszy, jaki będzie
- pędzel średni, 3cm, nylon lub szczecina, płaski - 6-8zł
- pędzel średni, 1,5cm, nylon lub szczecina, płaski - 6-8zł
- (opcjonalnie) pędzel mały, 1mm lub mniej, nylon lub szczecina - 3zł
- tablica malarska 30x40, 2szt. - 6,50-7zł
- podobrazie 30x40 (lub większe), 1szt. lub więcej (zalecam 2) - 8-9zł
- zestaw farb akrylowych 12x12ml - 12-14zł
Dlaczego co najmniej jedno podobrazie 30x40, a nie kilka tablic? Bo namalować sobie coś, co można od razu powiesić na ścianę, to bezcenne wrażenie.
Wszystko powinno się zamknąć w 60-65zł. Jak ktoś chce zaszaleć, to może dokupić tubkę czarnej farby 50ml i białej 100ml. Jeśli ktoś liczy każdy grosz, to może olać największy pędzel. Bierzcie też pod uwagę, że zestawy pędzli za 6zł, przy których sprzedawca nie podaje wielkości, to zawsze są zestawy bardzo małych pędzli (poniżej 1cm), właściwie bezużytecznych (za duże do detali, za małe do ogółu). Raczej nie ma co szukać asortymentu tego kalibru w małych sklepach artystycznych i w większości sklepów plastycznych online. Na allegro najtaniej, bo to towar typowo "wielobranżowy", masowo sprowadzany z Chin przez ludzi, którzy najczęściej kompletnie nie wiedzą, co sprowadzają - ale ważne, że tanio i marża 100%. Może da się znaleźć też w hipermarketach, zwłaszcza aktualnie, bo zaczyna się szkoła.
Co malować
Po prostu to co chcesz. To jest najważniejsze, żebyś nie zaczynał od czegoś, co ktoś ci radzi, tylko malował coś swojego. Malowanie czyichś rad kończy się frustracją i porzuceniem ćwiczeń, bo to tak samo jak w szkole - ludzki umysł chce być wolny i będzie sprzeciwiał się każdemu przymusowi. Jeśli ktoś ci radzi na początek jakąś martwą naturę, pejzaże czy cokolwiek - stary, uciekaj, spierprzaj, nie odwracaj się. Chcesz malować dzbanki na stole? Maluj. Nie chcesz malować dzbanków na stole? Nie maluj. Najgorsze, absolutnie najgorsze co możesz zrobić, to malować coś, czego nie chcesz, wmawiając sobie, że w ten sposób czegokolwiek się nauczysz.
Jeśli podobają ci się jakieś ultratrudne malowidła - maluj. Oczywiście, za pierwszym razem na pewno ci się nie uda, ale sam fakt, że chcesz to osiągnąć, będzie napędzał twój mózg jak dzikiego wieprza na wiosnę. Będziesz AUTOMATYCZNIE porównywał co robisz źle, gdzie popełniasz błędy, dlaczego, jak to osiągnąć itd. i będziesz się cieszył z każdego małego kroku ku osiągnięciu swojego celu. A co najważniejsze... jeśli ci się uda namalować coś, czego wcale nie chcesz namalować - czujesz się co najwyżej neutralnie. Jesteś zadowolony z tego, że się nauczyłeś, ale nie z samego dzieła. Ale jeśli w końcu namalujesz coś, co chciałeś namalować - to jest osobista satysfakcja ponad wszelką miarę. I ta rada tyczy się nie tylko malowania, ale nauki czegokolwiek.
Bonus - sprzedaż obrazów
Powiem szczerze, że byłem zaskoczony tym, co się sprzedaje na allegro i w "galeriach" online. Całkiem niezłe obrazy potrafiły leżeć nie sprzedane, a kompletny chłam, który potrafiłoby namalować trzyletnie dziecko, widziałem jak poszedł za 90zł. Szok, niedowierzanie, strach i pożoga.
Ogólnie rzecz biorąc - dla was przede wszystkim liczy się pomysł i tematyka. Wcale bym się nie zdziwił, jakby kreatywne, symboliczne, pomysłowe, acz banalnie proste obrazy z np. Gwiezdnych Wojen poszły wam za 100zł+ (uprzedzając pytania o kwestie prawne - z tego co się orientuję, jeśli to jest utwór/dzieło unikalne, a nie masowo produkowane, to możecie sobie coś takiego zrobić i sprzedać; a w każdym razie nie ma większych szans, że ktoś was pozwie. No chyba, że obraz nawiązuje do jakiegoś gównianego polskiego filmu, to wtedy szukuj prawnika). Pewnie nawet wielki, czarny znak imperium na białym tle w dużym formacie by się sprzedał za minimum 80zł. Czasami mam wrażenie, że ludzie zapłacą nawet za kwadrat na białym tle, jeśli tylko dopiszecie "olej na płótnie".
Najbardziej pożądana tematyka: mrok, horror i surrealizm; najmniej: kwiatki, pszczółki i krajobrazy. Im większy obraz, tym większa cena. Wieloryby (100cm+) schodzą na pniu (prawdopodobnie dlatego, że większy obraz = większy salon = większy dom = bogatszy klient). Problem w tym, że podobrazie/płótno o boku 100cm już samo w sobie jest bardzo drogie (60zł+), więc lepiej namalować na nim coś więcej, niż czarny kwadrat.
Jestem stosunkowo pewien, że taki obraz http://i.imgur.com/bga3g5P.jpg - cały zamalowany na żółto z ryjem Jake'a na środku - sprzedałby się lepiej, niż taki http://i.imgur.com/3aZhO7i.jpg - kolejny, pozbawiony jakiegokolwiek interesującego elementu, bezsensowny i nudny krajobraz science-fiction. Właściwie to się wydarzyło... Był sobie jeden taki artysta, który tak zrobił http://media.gadgetsin.com/2014/03/adventure_time_minimalistic_poster_set_1.jpg - i zarobił.
Pamiętajcie: umiejętności bez pomysłu są warte dziesięć razy mniej, niż sam pomysł. A czasem i kilka milionów dolarów mniej.
#malarstwo #tworczoscwlasna #rysowaniew30dni i z największym obrzydzeniem dodaję tag #sztuka (gdyż jestem zadeklarowanym wrogiem sztuki i zadeklarowanym propagatorem twórczości)
@Ciezarowka: jeszcze otynkować zapomniałeś. Nie polecę Ci żadnej firmy, bo sam już nie maluję od lat.