Wpis z mikrobloga

Po gównie jakim okazał się pseudo gameplay w grze Zaginięcie Ethana Cartera, którego nie byłem w stanie skończyć, takim gównem dla mnie była (a ja kończę nawet kaszanki, bo wychodzę z założenia, że jak już wydałem kasę to nie wypada nie przejść) postanowiłem najpierw ściągnąć gierkę z zatoki. Chodzi oczywiście o Kholat. Edycja pudełkowa jest cholernie bogata, jeżeli wziąć pod uwagę, że kosztuje jakieś 40zł. Stronka w sklepie otwarta, a ja postanowiłem pograć. Jeżeli gra mnie wciągnie to po 30 minutach odinstalowuję i czekam na oryginał. 30 minut... Wytrzymałem może z 10. Po czym poznać, że jakaś gra jest Indykiem? Ano po tym, że twórcy chcą być tak bardzo oryginalni, że prześcigają się w wymyślaniu totalnie #!$%@? rozwiązań. Po kolei:

1. Mapa. W grze jest mapa, nie na niej nic oznaczone, poza współrzędnymi. Ot, tak jakbyś poszedł na miasto i wziął zwykłą mapę. Pomysł oryginalny, nawet na plus, ale występuje taki problem, że nie można jej odwrócić. Ja nie umiem czytać map w taki "sztywny" sposób. Wystarczyło znaleźć grafikę w goglach, druknąć mapę i mieć ją w wersji papierowej, żebym sobie ją mógł dowolnie obracać. Gra się robi wtedy dużo łatwiejsza i nawigacja nie stanowi większego problemu. Oczywiście w grze mapy obracać nie można, bo musi być trudno, a trudność najlepiej podnieść jakimś #!$%@? absurdem. Ale jak pisałem, da się to obejść.

2. w tej chodzonej przygodówce można zginąć :D Nie można się bronić, nie można uciekać, po prostu pojawia się duch i cie zajebuje :D

3. Powyższy powód może nie byłby taki zły gdyby nie to, że W GRZE NIE MOŻNA SAMEMU ZAPISAĆ GRY. #!$%@? MAĆ! Gra zapisuje się z automatu kiedy znajdziemy kolejny dowód w śledztwie. Łazisz więc godzinę, jesteś bliski celu, a tu nagle wyłączają prąd/wbijają kumple na grilla/laska ma chcicę/dowolny inny powód dla którego musisz odejść od kompa i #!$%@? dupa. Albo #!$%@? cię ten #!$%@? duch, #!$%@? mu w niematerię. Grasz godzinę, jesteś blisko celu i kit. #!$%@? się, graj sobie tę godzinę jeszcze raz. W końcu jestem #!$%@? indykiem i sensowne pomysły to coś o czym nie słyszałam – to mniej więcej słyszałby gracz, gdyby gra mogła mówić. No zajebiście, że twórcy, studio IMGN.pro biorą udział w programie „Niepełnosprawni – pełnosprawni w pracy”, ale mógł ich ktoś do #!$%@? uświadomić, że podopieczni zakładu psychiatrycznego to ociupinkę #!$%@? pomysł i mogą ździebko nie czuć tworzenia gier. No i optymalizacja jest warta tyle co moje obgryzione paznokcie. Gra nie trzyma nawet 30 klatek na kompie, który Wiedźmina 3 wciąga jak Cygan kamienie z gruzowiska! Co prawda gra jest cholernie ładna i klimatyczna tak, że aż człowiek odruchowo szuka kalesonów, jednak nie może to być usprawiedliwienie. Ogólnie nie polecam, bo ta gra chcę być tak bardzo oryginalna i niekonwencjonalna, że staje się parodią samej siebie.

Edit: tekst chaotyczny, bo piszę #!$%@?.

#gry
#kholat
#bqpowarecenzja (a tak se jebne, dla tych 3 osób co obserwują tag :) )
  • 2
  • Odpowiedz
@BQP O tak, nareszcie coś nowego z #bqpowarecenzja :)
W ogóle nie polecam tych "gier", co to niby są rewolucyjnym doświadczeniem i fabułą stoją. w 99% przypadków historia to kupa, a gameplayu brak albo można go opisać tylko 1 słowem - "żenada".
  • Odpowiedz