Wpis z mikrobloga

#norweskidziennikindeed
No i koniec kontraktu, Mireczki, w sobotę zjechałam na moją bazę i szukam czegoś nowego. Niestety, okazało się, że szefu z łososi zawarł umowę z szefem innej firmy rybnej z okolicy, żeby wypożyczyć kilku jego pracowników, Bułgarów, na czas, gdy w tej drugiej firmie będzie zastój. W związku z tym potrzebował tylko dwóch osób z naszej piątki. Kumpel miał to od razu załatwione, na drugie stanowisko chciał którąś z nas, trzech dziewczyn, i niestety, dostała się koleżanka z autem.
Złożyłam już CV do pralni w Trondheim, znajomy Litwin dowie się czy jest opcja, żeby wcisnąć mnie na sprzątanie biurowców, staram się też dostać do Kurczakowni. Będę relacjonować, trzymajcie kciuki. ;)

Podsumowując przygodę z łososiami: było zajebiście! Gdy już przełamałam się w związku z zabijaniem tych nielicznych żywych ryb, poznałam ludzi - a firma była mała, więc miałam okazję z każdym zamienić parę słów - naprawdę nie miałam na co narzekać.
Z ciekawszych wydarzeń: podczas patroszenia ryb tak się spieszyłam, że wbiłam sobie nóż w przedramię. Wiecie jak bardzo ostre są noże do patroszenia, bracia Mirki? Zapewniam, że bardzo ostre i jedyne szczęście, że nie machnęłam tą ręką mocniej, bo ostrze chyba wylazłoby mi z drugiej strony. ( ͡° ʖ̯ ͡°) W każdym razie, krew się lała, ja w szoku, nie ogarniająca co się właśnie #!$%@?ło, kolega wyprowadził mnie z hali i zawołał brygadzistę. I teraz najweselsza sytuacja, widzieć naprawdę niezłego, zarośniętego i postawnego ladiesboners w wieku ~30 lat, jak blednie i prawie mdleje widząc krew... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W każdym razie, rana została odkażona, opatrzona, dostałam zapas bandaży, psikaczy antybakteryjnych i plastrów, brygadzista łaził za mną przez trzy dni upewniając się, że nie przemęczam ręki. Nie dało się jej przemęczać, jako, że po tym cięciu była taka słaba, że nie byłam w stanie podnieść nią nawet słuchawek wygłuszających. Nie poszłam jednak na zwolnienie, doszłam do wniosku, że dam radę. I dałam. ;) Zagoiło się jak na psie i mam piękną bliznę na pamiątkę.

Jak już wspominałam, mieszkaliśmy w domeczku na końcu świata (serio...) nad fiordem, i do pewnego momentu byłam pewna, że nie mamy sąsiadów. Byłam w błędzie, okazało się, że niedaleko jest jeszcze jedna chatka ukryta między drzewami. I tak poznaliśmy Arilda, który stał się stałym gościem w naszym domu.
Arild jest 55letnim kierowcą TIRów, aktualnie na rencie. Skarbnica ciekawostek, miłośnik mocnych alkoholi, zapalony hazardzista i właściciel domu wypełnionego nawet 100-letnimi antykami. Swoje życie spędził w chatce daleko od cywilizacji, tam się wychował, tam sprowadził żonę, wychował (dziś już dorosłego) syna, potem pochował żonę, pochował córkę, syn wyjechał do Trondheim i Arild został sam. Facet jest naprawdę bardzo samotny, wyobraźcie sobie, jak płakał, gdy wyjeżdżaliśmy, serce się krajało...
Mam nadzieję, że uda mi się go jeszcze kiedyś odwiedzić.

Poza tym, naoglądałam się dzikiej przyrody jeszcze więcej niż na Hitrze, mam nawet fotkę gronostaja, a sarny i łosie nie robiły już na nas żadnego wrażenia. :P Niemal codziennie jadąc do pracy oglądaliśmy jak się pasą radośnie na łąkach, zaraz przy ulicy. Zaliczyliśmy nawet atak wściekłego barana na auto, na szczęście kolega zdążył go ominąć. :D

Podobno w Polsce macie lato? Upały? Ja w maju chodziłam jeszcze w zimowej kurtce, teraz jest tam trochę cieplej, bo aż 9 stopni. ( ͡º ͜ʖ͡º) W mojej bazie w górach też szału nie ma, dzisiaj 12. Ale wiosna zaczęła się już na dobre, można powiedzieć. :P I znowu białe noce wykańczają i dezorientują...

Na poniższej fotce oczywiście ja, akurat trafił się jeden z dwóch cieplejszych i słonecznych dni, więc poszliśmy zwiedzać okolicę. ;)
Pobierz i.....d - #norweskidziennikindeed
No i koniec kontraktu, Mireczki, w sobotę zjechała...
źródło: comment_IRg73w5bi2nYyfcaAAufKrvxIoVtNieU.jpg
  • 10
@indeed: budka z kurczakami, pralnia, sprzątanie biurowców - widzę, że same poważne oferty. ciekaw jestem czy taka osoba jak ty ma do tego odpowiednie kwalifikacje. ;PP poza tym kto Ci pisze listy motywacyjne na tak wymagające stanowiska i w jakim języku?
@indeed: to i tak lepiej niż w Polsce, bo raz, że więcej płacą to dwa nie chą LM. a jak sprawa wygląda z doświadczeniem? też wymagają minimum 2, 3 czy 5 lat doświadczenia w pracy na stanowisku "serwisanta stanowisk biurobych" albo "operatora urządzeń piorących"? xD