Wpis z mikrobloga

Stoję w lokalnym monopolowym targany dylematem czy wziąć paluszki, czy talarki (ostatecznie wziąłem czekoladę). Wbija gość w wypłowiałej skórze, chyba z jakiegoś szakala, czy czegośtam, spodnie w stylu sportowa elegancja w kant, lakierki z wygiętym zawiadacko w górę szpicem.
Jego prezencja wyrywa ze stagnacji piszącą esemesy kasjerkę, która pyta w czym może pomóc. Człowiek sukcesu w skórze podnosi sprawczym gestem dłoń i celuje palcem wskazującym (na którym ma sygnet z rubinem - coś w tylu jak to, co się w Niechorzu losowało z maszynki za dwa złote w 90's) w najwyższy rząd butelek. Legendarny, bo elitarny - wszystko to, czego w randomowym pijackim szale zakupów pierwszy lepszy kowalski nie weźmie na spróbowanie. Basically sama ruda i lepsze czyste, jakieś Absoluty i Finki.
- Bardzo proszę tego balantajna lytra. - prosi, a jednak żąda The man.
U kasjerki tak +25 do respektu, dziewczyna widać, że pod wrażeniem - ledwo udaje się jej sięgnąć po ten specjał. Stawia na ladę, kasuje. Rzuca kwotą, na luzie dwa razy wyższą niż gdyby to kupił w jakimś Tesco przed świętami jak normalne cebulaki. Człowiek w skórze przyjmuje cenę z takim spokojem, jakby się kolegował z Borixonem z czasów Hardkorowej Komercji. Rzuca żółtym Zygmuntem Starym. Kasjerka długo patrzy na banknot sprawdzając jego autentyczność (pierwszą dwusetkę na żywo widziałem mając tak z dziewiętnaście lat, teraz widzę je aż zbyt często), ostatecznie uznaje, że jest spoko. Wydając, podnosi głowę i patrząc z nadzieją na Gościa, pyta:
- Mogę być winna grosika?
- TAK. - odpowiada Gość,a ja czuję jak w tych trzech wspaniałomyślnych literach podsumował swoje cudownie wygrane życie, osiągnięty status, szacunek kasjerki w monopolu i ciepło, które daje wypłowiała skóra z szakala na szerokim i sztywnym karku.
Euforia będzie trzymała go jeszcze długo po tym, jak wróci do domu i otworzy z kolegami balantajna, którego następnie rozleje się do szklanek z Ikei, rozcieńczy Biedronkową colą i zagryzie kiszonym lub pasztecikiem roboty Karyny (Karyna ogląda TVN Style i nie tylko zna wiele wartościowych przepisów, ale przede wszystkim wie kim #!$%@? jest Dawid Kwiatkowski). Natura nie wychodzi z człowieka, nawet jeśli się ją maskuje zagraniczną nazwą i zapachem torfu. Chwała zwycięzcom i byle polska wieś spokojna.

  • 2
  • Odpowiedz