Wpis z mikrobloga

Minęły lekko ponad dwa tygodnie od naszego ostatniego spotkania, gdy stwierdziłem, że nie chce jej już więcej widzieć… Napotkaliście kiedyś w życiu tak wielką przeszkodę, która odbierała sens kontynuowania tego co obecnie robicie? Ponad dwa tygodnie temu przeszedłem totalne załamanie, po prawie miesiącu starań o poprawę sytuacji w końcu stwierdziłem, że pora się rozstać. Ja chciałem iść dalej, czułem, że ona także tak myśli, jednak nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka. Przez wiele dni dąsałem się, myślałem o tym co było kiedyś, ile razem przeszliśmy, ile razem włożyliśmy starań, by wszystko trzymało się kupy. To był definitywnie koniec, a przynajmniej jeszcze do niedawna tak mi się wydawało. Jednak dzisiaj coś we mnie pękło, postanowiłem dać jej ostatnią szansę na odbudowę tego, co kiedyś wspólnie stworzyliśmy. Poprosiłem mojego najlepszego kumpla by ze mną poszedł, stwierdziłem, że w razie porażki chce by ktoś zabrał mnie na piwo i pomógł mi już raz na zawsze o niej zapomnieć. Postanowiłem, że niezapowiedziana wizyta będzie najlepsza i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że na mnie czekała- kompletnie sama, tak jakby czuła, że wpadnę. Podszedłem do niej z gracją, starałem się być delikatny, gdyż wiedziałem, że chcemy tego samego. Poczułem, że spociła się nieco, a i w dotyku wydawało się jakoś chłodniejsza niż zwykle. Po chwili napięcia chwyciłem ją z całej siły i podniosłem… tak…. To piękne uczucie gdy życie znowu nabiera sensu. Cisnąłem nią kilka razy w górę i odłożyłem na miejsce. Mój kumpel podszedł do mnie, poklepał mnie po ramieniu i pogratulował. To był mój dzień, mój sukces, wreszcie udało mi się pobić rekord w wyciskaniu sztangi.

  • 2