Wpis z mikrobloga

@matra: kanapka musi być "prosta", nie może być dużo do niej napchane (uważaja, że dzieci nie portafią tego zjeść), nie może być z wkładem słodkim (najlepiej ser, szynka, pasztet, najwiecej ser z szynką) do tego woda. Dodatkowo owoce, i "coś extra" jako deser. Moja córka ma przeważnie: kanapkę (sama wybiera z czym), owoce (sama wybiera co- przeważnie jagody lub truskawki) , ciastko be-be oraz jogurt wyciskany. I to wszystko zjada. A
@noicoztego: irlandzka ;) nauczyciele powtarzają żeby jedzenie było proste, że są dzieci w wypasionymi kanapkami ( ser, szynka, sałata, rzodkiewka) które potrzebowały 10 min na zjedzenie samej tej kanapki gdzie wszystko zdąrzyło wypaść na podłogę, z której później dziecko zjadało to co powypadło. Przerwa na posiłek to 15 minut. Dlatego lunch box powinien zawierać kanapkę (prostą), owoc, można dodać extra bonus. Moja córka ma kanapkę (z czym sobie tak chce), owoc
@oczyPiwneZycieDziwne: dla mnie kanapka z szynką i serem nie ma po prostu żadnych wartości odżywczych, ale dyktowanie przez szkołę rodzicowi tego, co ma dziecku do szkoły pakować jest grubą przesadą [chyba, że dziecko dostaje samo śmieciowe jedzenie]. Co innego brak wyobraźni u rodzica, który nawali dziecku jedzenia tak, że nie sposób to zjeść bez brudzenia, a co innego urozmaicanie. Ludziom jakby odebrać możliwość zjedzenia kanapki to by była rozpacz na miarę
@matra: dla mnie najważniejsze żeby dziecko coś zjadło, nie spakuje jej zupy, lub obiadu, ponieważ nie będzie miała możliwości i czasu tego zjeść. Tutaj właśnie rodzice wrzucają dziecku do torby chipsy, frytki, burgera, małe pizzerinki do tego cola i batonik. To ja już wolę dać córce kanapkę :) Zresztą, córka nie narzeka.