#rozowepaski #bekazrozowychpaskow

Sobota godzina 10:30. Siedzimy z różowym paskiem w pokoju. Ja kończę projekt, ona ogląda TV. Hałasy z pudełka przeszkadzają mi. Więc delikatnie tłumaczę:
- Mój drogi różowy pasku, muszę skończyć ten projekt. Niestety nie mogę się skupić z powodu grającego TV. Więc prośba podzielmy się pokojami. Ja pójdę do drugiego pokoju, albo Ty pójdź. Po prostu potrzebuje nieco ciszy i spokoju.
Chwilę się zastanowiła.
- OK to ja pójdę. Zdecydowała
To uczucie, gdy specjalnie idziesz do mocno oddalonej od osiedla Żabki bo nie wyglądasz dziś najlepiej (bezsenność :<) i nie chcesz żeby miejscowe plotkary źle o tym pomyślały, a potem kupując Soplicę orzechową zauważasz, że w kolejce za tobą stoi były nauczyciel z jednej ze szkół i dziwnie na ciebie spogląda. #przypadekniesadze #trustorybro

Mikrofalówka się spaliła się. Dosłownie. Włączam, a tu wszystko wybucha i ogniem zieje. Korki wywalone, płomienie buchają z tylnej części obudowy. Łuna nad miastem i krzyki przerażenia. Jeszcze dla bezpieczeństwa wyciągnąłem z kontaktu wtyczkę i zalewam pożar wodą. Nic i nic, pali się nadal, jak na złość. W odruchu desperacji biorę kuchenkę pod pachę i niosę do łazienki.

W łazience wrzucam ją do wanny i polewam zimną wodą jak Morrisona. Mimo moich najszczerszych chęci ognie piekielne nadal wyłaniają się z obudowy, jak w produkcji zespołu Płomień 81 - "na zawsze będzie płonął". W końcu jednak ten piękny żywioł, jakim jest woda, zwycięża entropię i tak oto pożar zostaje ugaszony.

Czekam chwilę, aż całość ostygnie, i rozkręcam obudowę. Wnętrze mikrofalówki przypomina ten obraz Dalego z wygiętymi zegarami, ogólnie ciekawy widok. Analizując okoliczności śmierci tego urządzenia, można śmiało stwierdzić, że urządziłem mu niechcący pogrzeb wikinga, bo była niewątpliwie śmierć na wodzie, z ogniem i fajerwerkami. Hail Odin!

Sam