@sunriser90: Info jest niepotwierdzone ale wydaje mi się, że ciężej jest się upić jak się weźmie sudafed.
Brałem tylko przed piciem a nie po piciu. Pobudzony raczej będziesz, ale fajerwerków bym się nie spodziewał
  • Odpowiedz
#!$%@? mirki mam tego dosyć. Jestem pieprzonym ćpunem. Moje uzależnienie to krople do nosa. Nie bierzcie nigdy tego gówna, a jak macie katar to maks kilka dni i odstawić świństwo. Spytacie jak długo ćpię? Jakieś 15 lat. Tak #!$%@? PIĘTNAŚCIE LAT!! Zaczęło się od tego, że ucząc się jeździć na rowerze wywaliłem się na gębę. Wszystko niby ok, ale po kilku latach wyszło, że nos mi się zatyka. Zacząłem po cichaczu przed rodzicami wciągać Acatar, Afrin i inne gówna. Potem okazało się, że mam mocno skrzywioną przegrodę nosową. Jednak taki zabieg robi się po 18 roku życia, a ja miałem dopiero 12 lat. Laryngolog przepisywał mi czasami lepsze krople typu Rhinocort które są sterydem i wpływają jakoś na śluzówkę nosa, jednak czasami nie chciało mi się chodzić do niego po receptę i wracałem do zwykłych kropli.

Potem przez kilka lat brałem Sulfarinol bo był bardzo oleisty i miałem wrażenie, że jest lepszy. Dopiero w wieku 21 lat zrobiłem przegrodę bo bardzo się cykałem, zabieg był spoko. W trakcie pobytu w szpitalu dawali mi na noc Sudafed HA bo jest w miarę ok i działa doraźnie (Sudafed to to samo co Xylometazolin bo ma tę samą substancję czynną). Po zabiegu laryngolog znów przepisał mi Rhinocort. Tydzień po zabiegu czułem się jak młody Bóg. Nie musiałem w nocy się budzić i lać to gówno do nosa. Budziłem się z drożnym nosem, mirki jakie to było piękne nawet sobie nie wyobrażacie co za szczeście. Jednak Rhinocort się skończył i coś mnie podkusiło, że wezmę tylko Sudafed HA na noc. Było ok, ale potem mój nos chciał więcej i więcej. Tak minęły kolejne 4 lata i znajduję się w tym miejscu czując się jak śmieć. Jestem #!$%@? ćpunem, gdy zabraknie mi kropli w nocy potrafię jechać na drugi koniec miasta do pateki 24h po mój narkotyk. Puste opakowania walają się wszędzie.

Zapytacie dlaczego to biorę? Daje to jakąś euforię? Nie. Po prostu mój nos bez kropli jest zapchany i nie mogę oddychać. Najgorzej jest w nocy i podczas przeziębienia. Do tego dochodzi lęk przez zapchanym nosem, nie umiem tego zwalczyć.
Rzucenie palenie to była prościzna bo tam był tylko jakiś nienaturalny głód i uzależnienie psychiczne. Tutaj dochodzi reakcja organizmu która mówi "wlej to do nosa #!$%@? bo zginiesz w sztumie". Tak działa na mnie zatkany i niedrożny nos.