Deszcz zaczął kropić to wychyliłem nosa na balkon, żeby pozbierać moknące pranie. I uśmiechnąłem się żywnie pod nosem widząc faceta mozolnie wyciągającego swoje tłuste dupsko z samochodu i ociężale chylącego się aby podnieść plik dokumentów czy innych karteczek. Wypadły mu z samochodu i rozwiewał je wiatr. Inny jegomość, siedzący za kierownicą pokrzykiwał tylko i pokazywał coś palcem. Szybko zdejmowałem pranie ze sznurków i wrzucałem je do środka, już miałem kończyć i zamknąć
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach