Czas popsuć trochę humoru.
Dat uczuć kiedy twój przyjaciel, z którym spędziłeś i opiekowałeś się większość swojego życia, dzieląc razem z nim jedno pomieszczenie w mieszkaniu, który codziennie budził cię tylko kiedy zauważył że się ruszasz w łóżku bo „hurr durr, on nie śpi mogę zacząć swoją poranną symfonie” odchodzi i zostawia po sobie puste miejscie w klatce, pokoju, mieszkaniu i niewyobrażalną ciszę oraz pustkę.
Ów przyjaciel był traktowany praktycznie jako równy (ćwierkający) członek rodziny. Myślę, że wszyscy tutaj się z nim zżyli, ale mam wrażenie że ja najbardziej – mimo, tego że jak na przyjaciół prztstało mieliśmy czasem te gorsze chwile, ale bywały również te dobre. Do teraz mam przed oczami jak w gimbazie przylatywał do mnie kiedy się „uczyłem” (hehe, a w książce miałem telefon albo CDA) i próbował mnie rozpraszać... dosyć skutecznie, albo to jak wspólnie oglądaliśmy bajki (tak kuhwa, często oglądałem bajki z papugą na klatce piersowej...), czy jak go ganiałem po całym domu żeby go w końcu zapuszkować do klatki (często latał po mieszkaniu, ale nigdy nie zostawiałęm go samopas ciągle poza nią). Ogólnie dużo czasu spędziliśmy razem. Nestety dopadło go stosunkowo niedawno jakieś #!$%@?ństwo, które stwierdziło że go zabije...
Widziałem jak powoli traci siły, ale mimo tego miał wolę życia. Niestety jego stan zdrowia sukcesywnie i nieublagalnie się pogarszał, a ja mogłem się tylko z nim powoli żegnać i postarać się aby te ostatnie chwile spędził komfortowo. Myślę, że byłem okropnym opiekunem, czasami kiedy budził mnie co pół godziny w nocy i dosłownie nie pozwalał spać, bo mimo że chory i praktycznie uziemiony miał momentami jakieś ataki i rzucał się po dnie klatki, a ja wstawałem i starałem się go uspokajać i odnosić na jego kojec w którym był bezpieczny – czasami brakowało mi cierpliwości i byłem zły, ale pomimo mojego niezadowolenia starałem się jak mogłem. Mam nadzieję, że rozumiał to i nie miał mi za złe mojego nerwowego zachowania, bo pod nim kryła się tylko chęć pomocy i ulżenia mu. Jak bywało źle i nie mógł się uspokoić, albo usadowić to brałem go na specjalnie zaaranżowaną dla niego poduszkę i oglądając bajki (papug mangozjeb XD) głaskałem go a on ćwierkając dawał mi znak, że mu dobrze i zasypiał. Ostatnimi tygodniami dużo razem wyoglądaliśmy, na inne atrakcje nie było mowy. Chyba nawet jakieś komiksy czytaliśmy.
Swoją
Dat uczuć kiedy twój przyjaciel, z którym spędziłeś i opiekowałeś się większość swojego życia, dzieląc razem z nim jedno pomieszczenie w mieszkaniu, który codziennie budził cię tylko kiedy zauważył że się ruszasz w łóżku bo „hurr durr, on nie śpi mogę zacząć swoją poranną symfonie” odchodzi i zostawia po sobie puste miejscie w klatce, pokoju, mieszkaniu i niewyobrażalną ciszę oraz pustkę.
Ów przyjaciel był traktowany praktycznie jako równy (ćwierkający) członek rodziny. Myślę, że wszyscy tutaj się z nim zżyli, ale mam wrażenie że ja najbardziej – mimo, tego że jak na przyjaciół prztstało mieliśmy czasem te gorsze chwile, ale bywały również te dobre. Do teraz mam przed oczami jak w gimbazie przylatywał do mnie kiedy się „uczyłem” (hehe, a w książce miałem telefon albo CDA) i próbował mnie rozpraszać... dosyć skutecznie, albo to jak wspólnie oglądaliśmy bajki (tak kuhwa, często oglądałem bajki z papugą na klatce piersowej...), czy jak go ganiałem po całym domu żeby go w końcu zapuszkować do klatki (często latał po mieszkaniu, ale nigdy nie zostawiałęm go samopas ciągle poza nią). Ogólnie dużo czasu spędziliśmy razem. Nestety dopadło go stosunkowo niedawno jakieś #!$%@?ństwo, które stwierdziło że go zabije...
Widziałem jak powoli traci siły, ale mimo tego miał wolę życia. Niestety jego stan zdrowia sukcesywnie i nieublagalnie się pogarszał, a ja mogłem się tylko z nim powoli żegnać i postarać się aby te ostatnie chwile spędził komfortowo. Myślę, że byłem okropnym opiekunem, czasami kiedy budził mnie co pół godziny w nocy i dosłownie nie pozwalał spać, bo mimo że chory i praktycznie uziemiony miał momentami jakieś ataki i rzucał się po dnie klatki, a ja wstawałem i starałem się go uspokajać i odnosić na jego kojec w którym był bezpieczny – czasami brakowało mi cierpliwości i byłem zły, ale pomimo mojego niezadowolenia starałem się jak mogłem. Mam nadzieję, że rozumiał to i nie miał mi za złe mojego nerwowego zachowania, bo pod nim kryła się tylko chęć pomocy i ulżenia mu. Jak bywało źle i nie mógł się uspokoić, albo usadowić to brałem go na specjalnie zaaranżowaną dla niego poduszkę i oglądając bajki (papug mangozjeb XD) głaskałem go a on ćwierkając dawał mi znak, że mu dobrze i zasypiał. Ostatnimi tygodniami dużo razem wyoglądaliśmy, na inne atrakcje nie było mowy. Chyba nawet jakieś komiksy czytaliśmy.
Swoją
#randomanimeshit #clannad #furukawanagisa #okazakitomoya
Kurcze, takie anime każdemu potrafi zwilżyć oczy.
1) Fate/Stay Night tylko, tutaj jest taki myk, że sporo tego wyszło, a nawet poboczne historie, albo całkiem epizodyczne, zacznij od tego:
https://anidb.net/perl-bin/animedb.pl?show=anime&aid=3348
(jak wejdziesz w linka niżej masz grupy, które tłumaczyły i ocenę tego, możesz sobie znaleźć interesującą , w opisie grupy masz też często adres do nich)
2) School Rumble (1 , 2 sezon + OVA) jedna z lepszych komedii
3) Hachimitsu to Clover
Oban w porównaniu co ci poleciłem to słabizna ... obecnie tylko takie wychodzą tylko w lepszej kresce, żadnej wielowątkowości, głębszych doznań, czy w jakikolwiek sposób można mieć efekt "wow" po obejrzeniu tego, tylko od taki zapychacz bo nie chce się spać i coś się puści na szybko aby minął czas...
Zerknij te tytuły co podałem na streamingu i obejrzyj 2-4 odcinki nie spodobają Ci się, to przejdziesz dalej. Bo jak się przyzwyczaisz do innej kreski będzie CI trudno przełamać, jak nie dasz rady tych tytułów co poleciłem dam Ci nowsze, bo tego jest sporo ale szkoda, żebyś się ograniczał tylko ze względu na dociągnięcia w technologii 10-15 lat temu, bo treść naprawdę jest świetna w