Ostatnia afera z KPO tylko potwierdziła to, co od dawna podejrzewałem: polski przedsiębiorca, zamiast inwestować w rozwój, najchętniej inwestuje w jachty, sauny i kursy brydża. W myśl zasady: „Pieniądze publiczne są po to, by je kreatywnie przepalić” tworzy się tu cała kultura cwaniactwa, w której frazesy o patriotyzmie gospodarczym przykrywają zwykłe nabijanie kieszeni publicznym groszem. Dość tego. Nie zamierzam już być biernym widzem w serialu „Kombinatorzy nad Wisłą”. Postanawiam działać i głosować
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach