Wyobraźcie sobie taką sytuację. Jest wf. Nie ćwiczysz dziś, bo jest bieganie a ty nie możesz biegać bo wada serca. Siedzisz sobie i płaczesz. Podchodzi do ciebie nauczyciel pyta co się stało. Czy chcesz porozmawiać ze szkolnym psychologiem albo z wychowawcą. Gile spływają ci do gardła, zaczynasz kichać. Łez i kichnięc jest tyle, że nie możesz mówić. W końcu udaje ci się powiedziec, że chyba uczula cie płyn, którym woźna myje szkole.
Drogie mireczko, ja jebe jak mnie #!$%@? przepraszanie po kichnięciu. Jasne, jak ktoś mi napluje na japsko to rozumiem, ale stoi typiarz 5 metrów ode mnie, odwraca się, kicha i ja już wiem, że zaraz padnie to #!$%@?, tutaj wybitnie pedalskie "przepraszam" albo co gorsza "SORKI". No do #!$%@?, co to za dulszczyzna? Co, zgwałciłeś mi matkę, pałowałeś górników w Wujku, obraziłeś papierza? ZA CO MNIE KUTACZU PRZEPRASZASZ?

Albo jeszcze lepiej -