W końcu coś pozytywnego w tym nieszczęsnym życiu. Coś, co może tym razem zostanie ze mną na trochę dłużej niż kilka tygodni.

Lek w fazie testów z USA działa. W końcu mogę chodzic, mogę wejść po schodach bez zadyszki czy zawrotów głowy. 14 miesięcy ciągłej walki o to, by nie stracić przytomności, nareszcie dobiega końca. Oby na jak najdłużej.

Do połowy kwietnia, przed urodzinami, szarpnąć się, zapożyczyć i kupić jakiegoś hot hatcha.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach