tak mi sie przypomniało:

W niedziele brat zatrzasnał sobie klucze w aucie i jak na święta przystało poszedłem z ojcem i bratem otwierać starego opla. Ludzi w ciul wraca z koscioła (auto stało 100m od koscioła) a my z drutem i linką próbujemy się dostać do auta. Specjalnie niby szeptem smieszkowaliśmy sobie z bratem jak ktos przechodził że jak tego auta nie otworzymy to bierzemy inny. Zajęło nam to ze 40min. Nikt