biegłam sobie z pieskiem elegancko przez miasto, gdy między mną a nim pojawił się znak drogowy. Smycz (mam wysuwaną, ale była zablokowana) się naprężyła a mój #pies wystrzelił do tyłu, puściłam ją a Bazyl (tak się wabi mój foksterier) pobiegł przestraszony i nie wiedział co się dzieje. Rączka od smyczy (taka duża, plastikowa) zaczęła przy nim szurać o chodnik i się na szczęście zatrzymał. Wszystkiemu przyglądały się dwie plastikowe gimbusiary które ryknęły
@Waclaw_Sierpinski: Jak byś biegał czy biegasz i masz to szczęście całkowicie bez stresowego biegu to byś wiedział że ludzie w naszym kraju patrzą na nas biegaczy nie do końca poważnie. Mógł bym podać parę przykładów z własnego doświadczenia ale dam spokój bo tylko spokój nas uratuje. Lepiej dalej biec i podziwiać piękno biegowej trasy.
@TomgTp: z tego, co przeczytałem, wynika że gimbusiary rykły z tego psa, co wystrzelił. Ja na przykład swojego psa kiedyś goniłem po podwórku. On się na mnie patrzył, zamiast przed siebie, a biegł w dodatku trochę bokiem i nie widział drzewa. Z impetem w nie przyłożył. Cała sytuacja w połączeniu z jego zdumieniem, wywołała u mnie spory śmiech, więc trochę te gimbusiary rozumiem.