Ludzie widzą państwo z dykty, które sobie nie radzi z epidemią i jak zwykle winnych widzą w tym czy tamtym polityku. Kiedy społeczeństwo ogarnie, że nic nie ma prawa dobrze działać w społeczeństwie olewającym najprostsze procedury? Ludzie mają wywalone na znaki drogowe, ściągają na egzaminach, rzucają śmieci na chodnik, wykonują swoje obowiązki byle jak, olewają te codzienne mini-procedury każdego dnia, ale jak coś nagle jebnie gdzie indziej, to wielkie zdziwko i oburzenie.
Na górze:
-sąsiad tłucze się dzień i w nocy, w dodatku kupili papugę i skrzeczy jak tylko zrobi się jasno
-sąsiad z boku poleciał na górę opieprzyć, otwiera mu matka na rolkach (jeździli po mieszkaniu z dziećmi)
-inni zrobili sobie bramkę z grzejnika i grają w piłkę
Z boku:
-starzy sąsiedzi zaczynają kłótnie o 6 rano, drą się