jak to jest, że klimatolodzy potrafią określić, że powodzie to wynik ocieplania klimatu, ale hydrolodzy nie są w stanie określić wysokości fali i natężenia przepływu pomimo, że mają dane z opadów zgaduję,modele przepływów i zwymiarowane[tak zakładam] koryta rzek. Okej kumam, że czynniki są dynamiczne i trochę zmienne tzn. przerwanie wałów i inne takie zdarzenia. Tylko dalej wyliczenie takiego zdarzenia makro jak powódź jest chyba trochę łatwiejsze od analizy klimatu. Czy źle myślę?
Ja się pytam gdzie jest to całe #ai teraz, żeby elegancko predykcje zrobić? No gdzie? Proponuję sprzedać dane z powodzi firmom typu openai i z tego będzie i dla powodzian i dla kraju. Myślicie trochę tam na górze jełopy.
Wszyscy przeżywają teraz Wrocław. A co dzieje się z miastami poniżej Wrocławia? Fala wypłaszcza się na tyle, że nie będzie już groźna? Ludzie się szykują jakoś? Czy będzie jak z tą kobietą z TVN? Ma ktoś jakieś info?